Top
  >  kronika kwarantanny   >  Kronika kwarantanny 3 – pierwszy spacer w masce samoróbce
przed spacerem w masce

Przypadki COVID-19 w Polsce
3627 – Potwierdzone
79 – śmiertelne

Pierwszy spacer w masce. Zakładam. Trudno mi się oddycha, ale trzeba się powoli przyzwyczajać. Zarzucam torbę na ramię i idę. Chciałabym w siną dal, za siódmą górę i piątą rzekę… Nie tym razem. Dziś zwiedzam Biedronkę.

Idę. Staram się miarowo oddychać, a z każdym wydechem powtarzam w myślach: maska maską, ale pod żadnym pozorem nie dotykaj twarzy. Łatwo powiedzieć… Na pewno znasz to uczucie – pojawia się nagle w postaci delikatnego łaskotania, które ściąga na siebie uwagę wszystkich zmysłów. W normalnych czasach sprawę załatwiłoby zwykłe potarcie palcami. Teraz palce są tabu. Przypominają mi się słowa znajomego motocyklisty:
– Wszystko jest pięknie, dopóki podczas jazdy nie zacznie cię swędzić czoło pod kaskiem…
Teraz go rozumiem.

Nowy element garderoby

Generalnie nie mam nic przeciwko noszeniu maski, jeśli jest stylowa. Moja przywołuje wspomnienia flamingów z meksykańskiego Celestun. Nigdy nie podpłynęłam tak blisko tych ptaków jak tam, na terenie dawnych salin. A teraz mam je na gadżecie czasów koronawirusa. Jak długo będę musiała je nosić? Jak długo potrwa epidemia? Kiedy znowu zobaczę flamingi na żywo w jakiejś innej cześć świata? Boję się, że prędzej zobaczę modelki paradujące w dizajnerskich maskach podczas wirtualnego pokazu mody, niż kupię kolejny bilet. Choćby tramwajowy. Tak, na naszych oczach pojawia się nowy element garderoby.

Na kogo wypadnie, na tego bęc!

W normalnych czasach omijasz ludzi, którzy są tobie nieprzychylni. Śmierci spodziewasz się jedynie z rąk psychopaty. Teraz nie ma ludzi pewnych. Każdy może być zabójcą. Każdy może nieść na sobie koronawirusa.  Koronawirus podważył znaczenie słowa „zaufanie”. Tak naprawdę nikomu nie możesz ufać, nawet własnej dłoni. Życie straciło tradycyjne punkty odniesienia. Moralność, dobro, zło, zaufanie wcale nie nawigują cię bezpiecznie przez codzienność. Nawet twój przyjaciel może sprowadzić na ciebie śmiertelne niebezpieczeństwo. Wirus dopada każdego i bęc!

Kwarantannowa stylizacja

Trzeba jednak od czasu do czasu zaryzykować wyjście z domu. Więc podążam najkrótszą drogą do celu. Wiatr rozwiewa mi włosy, powiewające na wietrze poły płaszcza próbuję okiełznać rękami w żółtych gumowych rękawiczkach z najnowszej kolekcji domu mody „Sklep z Chemią Gospodarczą”. Podczas tych manewrów, co chwilę na światło dzienne wychodzą moje nogi w dziennej piżamie, której szyku dodają szpilki.
Przede mną idzie pani z psem. Pies co chwila się odwraca i nie może oderwać ode mnie oczu, tak, że niemal potyka się o własne łapy. Z naprzeciwka zbliża się chłopak z aparatem w dłoniach. Wiem, że mnie filmuje. Tak, wyrażam styl kwarantanny – designerska maska, rozwiane włosy, i stylizacja kanapowa z nutą resztek ludzkiej godności. 

Manewrów ciąg dalszy

Wprowadzenie do codzienności masek i rękawiczek wymusza wdrożenie nowych procedur. Po powrocie do domu zabieram się do demontażu odzieży wierzchniej. Wtedy dociera do mnie, że proces musi przebiegać w odpowiedniej logicznej kolejności. Najpierw buty, potem na bosaka idę do łazienki, żeby umyć dłonie w żółtych, gumowych rękawiczkach. Powoli robi mi się gorąco, a jeszcze muszę je zdjąć, co trwa, bo przywarły do dłoni. Potem dopiero ściągam płaszcz. Maskę ściągam i od razu piorę. Dopiero teraz mogę powiedzieć – wróciłam do domu.

Czy kiedyś znowu będzie normalnie i czym będzie to „normalnie”, kiedy to wszystko już minie…

Info

Foto: Anna Martirosyan/ Armeniaca Tour/ Studio Kwarantanna

Maskę kupiłam u Sebastiana Żukowskiego Bespoke Tailoring

 

post a comment