Top
  >  Meksyk   >  Santa Muerte

Meksykanom nie wystarczą święci „zwyczajni”. W swoim panteonie umieścili jeszcze „popularnych” z Santa Muerte na czele

Trudno ją nazwać pięknością. Patrzy na mnie pustymi oczodołami, w uśmiechu szczerzy zęby bez dziąseł, a twarz bez skóry nie wyraża żadnych emocji. Mimo to Meksykanie ją kochają. Santa Muerte – czyli patronka dobrej śmierci, gromadzi wokół siebie coraz większe zastępy wiernych.

Czcigodna Muerte

Pierwsza wzmianka o patronce dobrej śmierci pochodzi z końca XVIII wieku. Niewiele z niej można wyczytać – ot ktoś zauważa, że Indianie z okolic San Luis de la Paz składają ofiary pewnej kościotrupce o imieniu Santa Muerte i nic więcej. Zapadła dwustuletnia cisza. Kolejna wzmianka pojawia się dopiero w 1965 roku – tym razem informacja dorzuca garść nowych szczegółów. Zatem biały szkielet odziany jest w habit franciszkańskiego mnicha i stoi w zacienionym rogu kościoła, mimo to koncentruje na sobie uwagę wiernych. Kropka.
Na następną wzmiankę nie czekamy jednak zbyt długo. Wkrótce Meksyk pogrąża się w kryzysie, wzrasta przestępczość, śmierć zaczyna kosić bez umiaru i tak ludzie z półświatka zwrócili oczy w stronę Kościotrupki. Wkrótce w DF, czyli stolicy Meksyku, w dzielnicy, którą lepiej omijać szerokim łukiem powstała jej pierwsza świątynia. Sam kult prężnie rozwija się też w kapliczkach w prywatnych domach.

Nowa twarz

Mijały lata, a kryzys, jak nękał Meksykanów, tak specjalnie nie odpuszczał. Przy okazji karmił kult Santa Muerte nowymi wiernymi. Grono jej wyznawców systematycznie więc rosło, rosło i wyrosło ponad niziny społeczne, następnie dalej pięło się na wyżyny. Szeregi „wiernych” zasilili aktorzy, muzycy, politycy. Figury „świętej” wkrótce zaczęto stawiać na ulicy, podobnie jak figury Madonny z Dzieciątkiem, Jezusa czy świętych. I wtedy zaczęła się przemiana Białej Damy. Bo kogoś zaczęły razić oczodoły zbyt ciemne, twarz bez wyrazu, uśmiech szyderczy, a szata niemodna.
– Więc powstała Santa Muerte po przemianie – wyjaśnia Sara, sprzedawczyni z magicznego sklepu.

Magiczne sklepy

Przedmioty magiczne są w Meksyku towarem pierwszej potrzeby. Niemal jak leki. Bo i funkcję mają podobną. Jeśli chcesz się pozbyć kataru, to idziesz po krople, jeśli chcesz się pozbyć uroku idziesz do magicznego sklepu. W magicznym sklepie kupisz też płyn na złoty deszcz, na szczęście w miłości, na dobrą pracę, na dzieci…
– Musisz nim skropić siebie – tłumaczy Sara, tak jakbym nie umiała przeczytać instrukcji obsługi załączonej do buteleczki. Ogladam też figury świętych – Matka boża z Guadelupe, Jezus, obok nich wyobrażenia „świętych” nie uznanych przez kościół – Malverde, Budda…
– Ale najskuteczniejsza jest Santa Muerte!
– Przed, czy po przemianie?
Santa Muerte po przemianie przypomina wiosnę. Ma migdałowe oczy, różowe usta, skrywające białe zęby i rumianą skórę obciągniętą na białej czaszce. Suknie ma też jakby elegantszą, zwiewną kobiecą, długą i… ciągle niezbyt modną. Ale to nie krój jest istotny lecz kolor!
– Widzisz, barwę szaty podobnie jak barwę magicznych świec, dobierasz w zależności od intencji.
– Więc jeśli chcę, by Santa Muerte dała mi bogactwo?
– Kup żółtą figurkę.
– Gdy brakuje mi miłości?
– Pomoże ta, w czerwonej szacie.
– A jeśli chcę pieniędzy, miłości i szczęścia?
– Wtedy najlepsza będzie Santa Muerte w szacie żółto-czerwono-zielonej.
– Przy jakich intencjach pomaga Santa Muerte w czarnej szacie?
– Oj, kupujesz ją, gdy masz złe intencje…
– Bo nadepnął mi na odcisk?
– Chociażby.
– Albo był niewiernym kochankiem?
– O nie! W takich przypadkach należy kupić, nie Santa Muerte, ale pistolet!

Comments:

post a comment