W Iranie podróż układa się sama, wystarczy tylko nie przeszkadzać
W Iranie podróż układa się sama, wystarczy tylko nie przeszkadzać
Mało jest państw na ziemi, które tak mocno dotknął czarny PR jak Iran. Kiedy tu przyjedziesz, na własne oczy zobaczysz, jak bardzo stereotypy mogą rozmijać się z prawdą. Jeśli zaś zadasz sobie odrobinę trudu, odkryjesz fakty, które jednoznacznie wskazują, że ani szach nie był tak dobry, ani rewolucja islamska tak zła…
Jeździłam na bambusowym rowerze. Do Iranu wybrałam się na moją pierwszą w życiu wyprawę rowerową, na rowerze, który sama sobie budowałam przez 9 miesięcy i skończyłam dwa dni przed wyjazdem. Podczas tej samotnej podróży (choć prawdę mówiąc, trudno w Iranie o chwilę samotności) poznawałam możliwości i zalety mojego ukochanego roweru.
Przejechałam trasę z Jazdu, przez Isfahan do Qom i stamtąd do Teheranu. Rower dał mi możliwość zobaczenia nie tylko sztandarowych zabytków. Moja droga wiła się przez pustynię, przechodziła przez wioski, gdzie nie zatrzymują się turyści. Dzięki temu poznałam Iran nie tylko od tej eksportowej strony, ale też doświadczyłam niezwykłej irańskiej gościnności i serdeczności.
O wyjeździe do Iranu marzyłam nie wiem ile lat. Kiedy wreszcie pojechałam, nie zawiodłam się. Iran zachwycał mnie każdego dnia. Ogromne wrażenie robiły na mnie zarówno miasta jak i opuszczone gliniane twierdze i wioski, które mijałam na pustyni.
O ile sam Iran bardzo mi się podobał, o tyle jego kuchnia jakoś nie podbiła mojego serca. Nie skosztowałam żadnego dania, którego smak wspominam z tęsknotą i rozrzewnieniem. Ale jest kilka rzeczy, które musisz spróbować
Zielone i czerwone sabzi: trudno mi opisać ich smak. Zielone sabzi przypomina nieco zupę szczawiową, a czerwone – gruzińskie charczo. Zupa jest niezwykle pożywna i daje siłę na cały dzień.
Kurd: zupa, którą się kocha lub nienawidzi. Ja należę do tej pierwszej grupy. Robi się ją bardzo prosto. Na patelni podsmażasz orzechy, cebulę, dodajesz rodzynki. – brzmi ok? No to teraz dodaj do tego rozmoczony kurd. Czym zatem jest ten kurd? W uproszczeniu to zasuszony na kamień jogurt, który nieco sfermentował w trakcie kilkudniowego suszenia, a następnie kilkudniowego namaczania… Jakkolwiek brzmi ten przepis, naprawdę bardzo mi smakowała!
Słodkie cytryny: autentycznie! W Iranie jadłam słodkie cytryny. Sezona na nie trwa w październiku. Polecam, są doskonałe!
Świeże pistacje: dostaniesz je tylko, kiedy dojrzewają, czyli w okolicach października. Sezon na nie jest bardzo krótki. świeże pistacje bardzo szybko się psują. Jeśli zamierzasz przewieźć je do Polski, kup je tuż przed odlotem, a i tak po wylądowaniu możesz się spodziewać, że część z nich się zepsuje.
Iran jest bardzo bezpieczny. Ani przez moment nie bałam się o własną skórę, no chyba, ze goniły mnie dzikie psy na pustyni. Samotna kobieta może spokojnie podróżować z plecakiem albo na rowerze. Kiedyś znajoma rowerzystka napisała do mnie długą wiadomość o swoich problemach z Irańczykami. Nie wiem, skąd i jak to się dzieje, ale ja generalnie problemów z mężczyznami nie mam. Wydaje mi się, że jest to kwestia skutecznego stawiania granic. Należy też pamiętać, szczególnie mam na myśli kobiety, by zachowywać dystans i nie zaprzyjaźniać się zbyt szybko z mężczyznami. Jeśli chcecie wejść do domu, to róbcie to, ale najlepiej na zaproszenie kobiet, bo wtedy to one mają Cię pod swoją opieką. Chcesz dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat, napisz do mnie.
Ludzie! Ich otwartość i gościnność. Ani przez chwilę nie martwiłam się, o nocleg, bo wiedziałam, że dokądkolwiek dojadę, to jeśli nie znajdę hotelu, ktoś mnie zaprosi do domu. O jedzenie też się nie martwiłam, bo Irańczycy ściągali mnie z drogi i „siłą” zapraszali na obiad. Bywały dni, że jadłam po kilka obiadów dziennie. A jeśli nie zapraszali na obiad, to zatrzymywali, by podarować mi kilka granatów.
Pod koniec podróży po Iranie zdałam sobie sprawę, że w moich żyłach płynie sporo północnej krwi, która coraz bardziej domagała się chwili samotności…
5 stycznia 2022