Bośnia i Hercegowina – W Mostarze trwają walki!
W Mostarze ciągle trwa wojna! Ale spokojnie, wojna bez jednego wystrzału. Działania taktyczne przeniosły się na ściany domów!
Tysiące turystów spokojnie spacerujących nowym Starym Mostem w Mostarze, nawet nie podejrzewa że przed ich oczami toczy się wielka gra! A wystarczy tylko spojrzeć na piłkarskie graffiti „zdobiące” okoliczne ściany.
Tuż po zakończeniu wojny Bośniaccy musieli wykazywać się nie lada odwagą, żeby przejść na drugą stronę ulicy Bulevar, na ulice zamieszane przez Chorwatów. Bo to ten bulwar, a nie rzeka dzielą Mostar na część chorwacką, czyli katolicką i bośniacką, czyli muzułmańską. Młodzi Bośniacy ryzykując nosy, uszy i inne części ciała, które mogły zostać dotkliwie obite chodzili jednak na drugą stronę bulwaru. Dlaczego? – Bo tam były fajne dziewczyny – rozmarza się Ahmed. Teraz już nie ma problemu z podróżami na drugą stronę. Wciąż jednak trzeba mieć ponad przeciętny tupet, aby wbić nóż w serce chorwackich fanów futbolu. Bo w Mostarze wszystko jest podwójne. Bośniacy kupują leki w Apotece, a Chorwaci w Ljekarni, Bośniacy stawiają wysokie minarety, a Chorwaci jeszcze wyższe wieże kościelne, na końcu Bośniacy mają swój klub piłkarski Velež, a Chorwaci swój Zrinjski, który na domiar złego zgarnął bośniackiej drużynie stadion Bijeli Brijeg. Regularnie więc grupy wypadowe uzbrojone w spraye znakują terytorium wroga. Czasem „bojówki” osiągają spektakularne sukcesy, jak napis na ścianie naprzeciwko wejścia do jaskini lwa, czyli siedziby klubu kibiców „Ultras Centar 22”. Napis zamazano, ale na tyle nieudolnie, że wciąż kłuje w oczy. A autor napisu? Ciekawe czy od razu uciekł na swoją stronę miasta, a może uczcił triumf w jednej z knajpek po chorwackiej stronie, bo tam i ceny niższe, piwo lepsze i klimat przyjemniejszy. A dziewczyny…Marzenie!
0