Dobry humor to podstawa na każdej konwersacji! Ale jest kilka sposobów, by się dogadać podczas podróży po Węgrzech.
Węgrzy jeśli mówią po angielsku, to mówią bardzo dobrze. Niemal z brytyjskim akcentem. Jeśli mówią. Bo najczęściej znają jedynie język ojczysty, a ten do łatwych nie należy. Jego słowa nie kojarzą się też z żadnym innego języka europejskiego. Na szczęście Węgrzy mają wielkie chęci, by się dogadać. Większe niż piętrzące się przeszkody na drodze do porozumienia! To już połowa sukcesu. Dalej trzeba tylko znaleźć sposób, by usprawnić komunikację.
Język ciała
Komunikację znacznie ułatwia wino, którego na Węgrzech nie brakuje. Sprawdzamy to praktycznie podczas festiwalu w Egerze. Przy jednym ze stoisk podszedł do nas pewien starszy pan.
– X&*^$$&? – mówiąc to wskazuje na nas palcami, a następnie w niebo.
– Polska.
– @%^&%^$$$%. – Tym razem fraza miała rytm powiedzenia „Polak, Węgier – dwa bratanki…” Uśmiechnęliśmy się. Pan też. Spotkał partnerów o poziomie IQ pozwalającym na rozwiązanie kolejnego językowego rebusu.
– $#@$%% – pan rysuje w powietrzu liczbę 68, z uśmiechem nas obejmuje, mówi: „Car”, po czym wykonuje gest Kozakiewicza.
Rozwiązanie: Pomogliście nam w 68 roku, jak bracia. Sprawiedliwości stało się zadość i ZSRR upadło!
– X&*^$$&? – mówiąc to wskazuje na nas palcami, a następnie w niebo.
– Polska.
– @%^&%^$$$%. – Tym razem fraza miała rytm powiedzenia „Polak, Węgier – dwa bratanki…” Uśmiechnęliśmy się. Pan też. Spotkał partnerów o poziomie IQ pozwalającym na rozwiązanie kolejnego językowego rebusu.
– $#@$%% – pan rysuje w powietrzu liczbę 68, z uśmiechem nas obejmuje, mówi: „Car”, po czym wykonuje gest Kozakiewicza.
Rozwiązanie: Pomogliście nam w 68 roku, jak bracia. Sprawiedliwości stało się zadość i ZSRR upadło!
Podobieństwa
Niestety, nie zawsze mamy pod ręką butelkę węgrzyna. Wtedy skazani jesteśmy na podobieństwa. Ponieważ, jak już wspomniałam, węgierski do żadnego innego europejskiego języka podobny nie jest, szanse zrozumienia wynoszą góra 1 procent. Ale istnieją. Z tą myślą idę do spożywczego po napój isotoniczny.
– Tonic no. – odpowiada sprzedawca.
– Isotonic…
– No, tonic no!
Na wszelki wypadek obchodzę sklep. Chłopak miał rację. Ani toniku, ani ISO toniku w nim nie było.
– Tonic no. – odpowiada sprzedawca.
– Isotonic…
– No, tonic no!
Na wszelki wypadek obchodzę sklep. Chłopak miał rację. Ani toniku, ani ISO toniku w nim nie było.
Nowe technologie
Niezwykle użytecznym wynalazkiem w procesie wzajemnego dogadania jest google translator. Sprawdza się wszędzie ta, gdzie jest dostęp do internetu. Choć w obliczu dwóch nieźle zamotanych języków, jakimi są polski i węgierski, z całą pewnością siwieją mu logarytmy. Szczególnie, jeśli oczekuję od niego przetłumaczenia całego zdania.
Zatem zaglądamy do baru z kebabem. Już wiemy, że na migi nie przekażemy komunikatu: „Poproszę o dwie porcje kebaba bez frytek, ale z podwójną sałatką”. Wtedy własnie przypominam sobie opowieść o nepalskich sprzedawcach, którzy google translator stosują od kilku lat i nie bankrutują. Wbijam zatem frazę, dziewczyna kiwa głową, po czym podaje kebaba z… podwójnymi frytkami.
Zatem zaglądamy do baru z kebabem. Już wiemy, że na migi nie przekażemy komunikatu: „Poproszę o dwie porcje kebaba bez frytek, ale z podwójną sałatką”. Wtedy własnie przypominam sobie opowieść o nepalskich sprzedawcach, którzy google translator stosują od kilku lat i nie bankrutują. Wbijam zatem frazę, dziewczyna kiwa głową, po czym podaje kebaba z… podwójnymi frytkami.
Wytańczony przekaz
Wchodzimy do jednej z chałup skansenu w Mezőkövesd.
– Poland? – pyta pani strażniczko-przewodniczka.
– Poland.
Na tym kończy się werbalna konwersacja, a zaczyna taniec. W pierwszym kroku pani wręcza nam laminowaną kartkę z opisem poszczególnych przedmiotów w języku polskim. Następnie dotyka pierwszego słowa „sito” i niczym rusałka płynie w kierunku sita wykonując jednocześnie gesty przesiewania. Podobnie z naczyniem do rozrabiania ciasta chlebowego. Potem wytańczyła nam opisy lokalnych zwyczajów weselnych, świąt… Zrobiła to lepiej od wydrukowanych liter, bo te złożył w słowa i zdania google translator. I trzeba mu przyznać – wykazał się sporym poczuciem humoru.
– Poland? – pyta pani strażniczko-przewodniczka.
– Poland.
Na tym kończy się werbalna konwersacja, a zaczyna taniec. W pierwszym kroku pani wręcza nam laminowaną kartkę z opisem poszczególnych przedmiotów w języku polskim. Następnie dotyka pierwszego słowa „sito” i niczym rusałka płynie w kierunku sita wykonując jednocześnie gesty przesiewania. Podobnie z naczyniem do rozrabiania ciasta chlebowego. Potem wytańczyła nam opisy lokalnych zwyczajów weselnych, świąt… Zrobiła to lepiej od wydrukowanych liter, bo te złożył w słowa i zdania google translator. I trzeba mu przyznać – wykazał się sporym poczuciem humoru.
Z przymrużeniem oka
Goście z Polski stanowią znaczącą, jeśli nie największą grupę turystów nawiedzającą rocznie Węgry. Stąd ukłonem w ich stronę są polskojęzyczne foldery, przewodniki, opisy. Zaczynamy je czytać, i już w pierwszym zdaniu wiemy – te testy były nie ludzką ręką tłumaczone! Jednak prawdziwym majstersztykiem elektronicznych tłumaczy są restauracyjne menu. Tylko one wiedzą kim jest Garniurek i dlaczego polecił talara jeżozwierza ziemniaczanego? Jakie są Twoje sposoby na dogadanie się i co z nich wynikło?:)
0