Top
  >  Rosja   >  Krótki kurs rosyjskiego dla podróżnika

Rosjanie mają cierpliwość! Nie jest łatwo dogadać się z podróżującą Polką, która myśli, że rosyjski jest podobny do polskiego.

Fala filologicznego samouwielbienia niosła ją po Rosji, niosła, aż doniosła do Pskowa. W restauracji zamówiła kawę. I czeka. Zdarzyła przestudiować każdy detal kremla po drugiej stronie rzeki, a kawy jak nie ma, tak nie ma.
– Ja was zapomniała – mówi barmanka na widok zmierzającej Polki.
W tym momencie Polka otwiera usta, żeby zastosować przemoc słowną. Na szczęście w porę przypomniała sobie – po rosyjsku „zapomnieć” znaczy „pamiętać”. Więc po rosyjsku „zapomniała”, że w Rosji nie zawsze warto reagować emocjonalnie. W ten sposób zaczął się jej prywatny kurs rosyjskiego…

Wolno czy nie wolno?

Kolejna scena. Gdzieś na rosyjskiej ulicy przy wejściu do cukierni widzi napis „zakaz tortów”. Następnie zastanawia się nad absurdem tego zakazu. Po pierwsze – dlaczego do cukierni nie można wejść z własnym tortem, po drugie – po co z nim w ogóle wchodzić? Dopiero po kilku dniach dociera do niej, że „zakaz” to „zamówienie”. Tak samo „zakaz ekskursji” nie znaczy, że tutaj nie chce się widzieć turystów.

Ach te toalety…

Kolejna lekcja kursu rosyjskiego. Niezależnie od okoliczności Polka musi od czasu do czasu ulegać instynktom, szczególnie samozachowawczemu. Bez niego byle spacer mógł się dla niej zakończyć moralną katastrofą. Na przykład, kiedy szukała toalety w „luboj kafe”, jak ją poinformowała sprzedawczyni kwiatów. Polka rozejrzała się po ulicy. Był Starbucks, Mc Kaffe, Giovanni, ale nigdzie nie dojrzała kawiarni „Luba”. Na szczęście w porę się poddała i udała się na tron do Starbucksa, nie wiedząc nawet, że po rosyjsku „w luboj” znaczy „w jakiejkolwiek”.

Sprawy zawodowe

Innym razem na pytanie „зовут” (zawut)? Automatycznie powiedziała „żurnalist” czyli „dziennikarz”.
– Oryginalne imię – zadumał się rozmówca.
A że Polka pewnie jeszcze źle zaakcentowała i wymówiła, na prawdę pomyślał, że w kraju nad Wisłą nadają dzieciom imię „żurnalist”. A gdzie pracuje, czyli „rabotajet”? Polka powinna powiedzieć w „żurnale”, ale powiedziała „w magazynie” podróżniczym. Znowu więc pojawia się komplikacja, po rosyjsku „magazyn” to nasz „sklep” i tylko tam może kupić „kawior”, czyli „dywan” albo „mech”, czyli „futra”.

Drogeria

A jeśli Polka prosi o krem do twarzy, to na pewno nie „tołstyj” czyli „gruby” a „żyrnyj”, czyli tłusty. Natomiast do rosyjskiego „sklepu”, czyli „grobowca”, jeśli już, to powinna nosić świeczki. Oczywiście rożnie się działo. Na szczęście Polka swój kurs rosyjskiego przeżyła. Przede wszystkim dzięki Rosjanom, którzy wytrwale podejmowali próby zrozumienia jej wypowiedzi. I dlatego jakoś się dogadała:)

Comments:

  • 21 maja 2016

    Co prawda dla starszego pokolenia które uczyło się tego języka w szkole "dogadanie" nie jest aż tak trudne, ale faktem jest że znajome słowa w języku rosyjskim często oznaczają całkiem coś innego. Pozdrawiam

    reply...
  • polegytravels

    13 lutego 2018

    Genialne historie! 🙂 Najbardziej rozśmieszyła mnie ta z „żurnalist” 🙂 Zawsze zaliczam jakieś językowe wpadki jak zaczynam się uczyć nowego języka. Akurat rosyjskiego nie znam wcale więc pewnie w ogóle bym nie próbowała nic powiedzieć 😉

    reply...

post a comment