Top
  >  Oman   >  Oman – Wielożeństwo i małżeństwo w praktyce

Two omani man in the coffee shop

Europejski macho, dla którego wielożeństwo jest marzeniem, powinien porozmawiać z Omańczykami. Oni na własnej skórze poznali cienie i blaski tego systemu.

Omańskie prawo dopuszcza wielożeństwo. Po koranicznemu, czyli do czterech żon. Jest jednak pewne „ale”. Żony muszą być jednakowo traktowane. Bez żadnych wyjątków.
– Czyli każda ma swój dom? – pytam Abadullaha, beduina z Bahli.
– Jak kogoś stać, to daje dom. Ale najczęściej wszystkie żony mieszkają razem w jednym wielkim domu. Pół biedy, jeśli się polubią.
– Jeśli nie zapałają do siebie sympatią?
– To mąż ma przerąbane!
Mimo wszystko, są tacy, którzy ryzykują utratę świętego spokoju na rzecz drugiej „drugiej połowy”.
– Z rożnych powodów. Na przykład pierwsza żona nie może urodzić dziecka.
– Naprawdę?
– Tak. Mój przyjaciel ożenił się z wielkiej miłości. Przez dziewięć lat starali się o dziecko. Bezskutecznie. W końcu sama żona zaczęła go namawiać, żeby wziął sobie drugą kobietę.
– Wziął?
– Coś ty! Powiedział jej, że tylko ją kocha i koniec. Kropka. Najwyżej nie będą mieli dzieci. I słuchaj, kilka dni temu jego żona urodziła mu syna! Z tego szczęścia zabił wielbłąda i wyprawił wielką ucztę!

Miłość Beduina

– My Beduini, jeśli kochamy, to na całe życie.
Abdallah nie ma wątpliwości, że wielożeństwo to nie jego bajka. On metodycznie szuka tej jednej, jedynej. Rozgląda się w pracy, na uczelni, w swojej rodzinnej okolicy.
– Uczucie przecież nie rodzi się przy pierwszym spojrzeniu!
– Zgadzam się z tobą – do rozmowy włączył się Selim – Na to potrzeba czasu, spotkań, rozmów… No ale w waszej kulturze spotkania nie wchodzą w rachubę. Gdyby ktoś z rodziny dziewczyny zobaczył ciebie na randce to dostałbyś po uszach.
– Tam po uszach! – Abdallach znacząco przejechał krawędzią dłoni po szyi. Z uśmiechem. Widać, że chłopak lubi życie na krawędzi. A może przed oczami ukazała mu się właśnie jakaś przepiękna Aisha w czarnym hidżabie, o wielkich oczach, podkreślonych czarną kredką.
– Jak obchodzicie wszystkie zakazy?
– Mamy swoje sposoby…
A jednak jest jakaś Aisha!

Randkowanie po Omańsku

W Omanie randka to bardzo śliska sprawa. Randkować jakoś trzeba, bo krew nie woda, a beduin swój temperament ma. Tym bardziej, że Aisha wie, jak gestem czy spojrzeniem odwieść go od zmysłów. Niestety, spotkanie w kawiarni, a tym bardziej wyjście do kina nie wchodzi w rachubę. Takie sytuacje mogą pozbawić dziewczynę dobrego imienia, a chłopaka głowy.
– Wiec spotykamy się po kryjomu. Dużo też rozmawiamy przez telefon. Piszemy do siebie SMS-y…
– Nie ma problemu z SMS-ami?
– A kto nam może tego zabronić?
Zatem nowoczesne technologie stały się cichym sprzymierzeńcem omańskich kochanków. Megabajty pielęgnują kiełkujące uczucia. Kodują w zero jedynkowej przestrzeni wyznania miłości do końca życia, emotikony z sercami, rumieńcami czy uśmieszkami. W pewnym momencie jednak trzeba z wirtualnego świata zejść do reala. Abdullah ze swoim ojcem przyjdą do domu Aishy. Ojciec Abdullaha poprosi ojca dziewczyny o jej rękę dla syna. W tym momencie . Nie bacząc na to, że Aishę i Abdullaha łączy wielka omańska miłość, jej rodzice powiedzą sakramentalne „nie”.

Duch czasów

– I co wtedy?
– Mogiła. Choć coraz częściej rodzice pozostawiają młodym wolną rękę w wyborze partnerów.
Jeszcze nie tak dawno znalezienie partnera dla swoich dzieci stanowiło nie lada wyzwanie. Szyitka nie mogła wyjść za ibadrytę i odwrotnie. Z ogółem nie mieszali się też sunnici. Dodatkowo wewnątrz tych grup religijnych, małżeństwa dobierano według klucza klanowego. A dziś?
– Powoli giną podziały.
Nawet w tak tradycyjnym społeczeństwie małżeństwo ulega wpływom współczesności. Bardzo powoli, ale zawsze. W ostatnich latach kobiety i dziewczęta zaczynają wychodzić z domów. Uczą się w szkołach, studiują, pracują. Zatem powoli, pojedynczo przejmują inicjatywę przy wyborze męża. Coraz mniejszą uwagę też przywiązują na wyznanie.
– Nie jest to powszechne, ale coraz częściej zdarzają się małżeństwa między przedstawicielami rożnych odłamów Islamu – tłumaczy Abdullah.

Zabezpieczenie

Zmiany zachodzą również w podejściu do mahru. Są to pieniądze, jakie pan młody daje swojej przyszłej małżonce.
– Z tych pieniędzy dziewczyna urządza przyjęcie weselne, kupuje wyposażenie do domu. jakaś część oddaje też ojcu. Reszta zostaje przy niej i stanowi zabezpieczenie w przypadku rozwodu – tłumaczy Farida.
Poznałyśmy się na plaży. Piknikowała w gronie kilkunastu kobiet. Bingo! Pomyślałam na ich widok. Młode, bez mężczyzn – pewnie studentki, więc swobodnie porozmawiamy o omańskich dżentelmenach. Zatem podchodzę, przedstawiam się, pytam, czy mogę się dosiąść i… Wzbudzam salwę śmiechu. Potem drugą. I trzecią. Ja nic – stoję murem i czekam na zaproszenie. Po chwili Farida wskazała ręką wolne miejsce. Za chwile inna podaje mi ciasto marchewkowe z przepisu, jaki znalazły na ulubionym blogu kulinarnym. Następnie podszedł do nich mężczyzna z talerzem szaszłyków.
– To mój mąż – przedstawiła go Farida. Obok niego na sąsiednim kocyku, rozłożonym wystarczająco blisko, by mieć oko na wszystko co się dzieje i wystarczająco daleko, by nawzajem nie słyszeć swoich rozmów, siedzieli mężowie pozostałych dziewczyn.
– Mahr jest bardzo zły. Często ojciec żąda tak dużo, że chłopak rezygnuje…
– Ile musiał zapłacić twój maż?
– 4500 riali (45000 zł), z czego 500 riali oddalam ojcu.
– To dużo, jak na mahr?
– Przeciętnie. Ale dla młodego chłopaka po studiach to bardzo dużo. Mój mąż zbierał te pieniądze przez kilka lat!
Farida z jednej strony krytykuje pradawny zwyczaj, ale z drugiej strony wie, że nawet jeśli kiedykolwiek ich miłość się wypali, to jej małżonek kilka razy pomyśli, zanim weźmie sobie drugą żonę!

post a comment