Top
  >  Iran   >  Podróż po Iranie na bambusowym rowerze dla magazynu Rowertour

 Tekst o Iranie dla magazynu rowertour

O podróży po Iranie napisałam już kilka tekstów. Ostatnio dla magazynu Rowertour.

Podróż uważam wyciśniętą do ostatniej kropli, kiedy nie potrafię napisać kolejnego, innego tekstu. Na szczęście wciąż nie wyczerpały się moje irańskie historie. Zatem kolejna opowieść o podróży po Iranie zamknięta w ramach 16 000 znaków znalazła się w magazynie dla rowerzystów – Rowertour.

Podróżować można w rożnych stylach

Wbrew pozorom, to nie jest tekst tylko dla rowerzystów. Raczej dla każdego, kto rusza w nieznane, potencjalnie rowerem. Bo ja nie uważam się za wyjadacza szos, kompetentnego w zakresie technik jazdy rowerowej i przetrwania podróży. Ja jestem człowieczkiem, który najzwyczajniej w świecie czerpie radość z poruszania się na dwóch kółkach. Nie liczę kilometrów, nie obchodzi mnie czas i nie robię dalekosiężnych planów. Moją główną zasadą jest radość i wola dojechania do celu prędzej czy później. Najczęściej później…

Moja specjalność to przygoda!

Czuję się za to w pełni kompetentna, by opowiadać o przeżywaniu podróży. Jakiejkolwiek. Pełną piersią. Wiem, gdzie szukać ciekawych ludzi, z kim warto zawierać znajomość, a jakiego typu spotkań unikać jak ognia. Najważniejsza jednak w moim podróżowaniu jest elastyczność. Los bowiem zawsze rzuca mnie tam, gdzie nie do końca planowałam się znaleźć w danym momencie, a czasem dorzuci atrakcję w postaci złych piesków, albo burzy piaskowej.

Co wtedy robić?

Cieszyć się! Bo to własnie sprawia, że podróż będzie niepowtarzalna i wyjątkowa. Że do setek artykułów o Kaszan, Isfahanie, czy Teheranie (bo Iran obecnie znajduje się na turystycznym topie) będę mogła dodać coś wyjątkowego. Jakiś smaczek, który rzuci inne światło na opisywaną rzeczywistość miasta.

O kimś zapomniałam?

Nie, ale zostawiłam sobie na koniec artykułu o artykule w Rowerturze:) Zatem nadeszła pora by wspomnieć o ludziach! Bez nich podróże są martwe. To oni sprawiają, że wspominamy miejsca z rozrzewnieniem albo z tęsknotą. W Iranie zawierałam znajomość z prędkością światła. Gdziekolwiek się nie ruszyłam, zawsze ktoś podszedł, porozmawiał, zaprosił do domu, nakarmił. Kilka z tych osób szczególnie zapadło mi w pamięć, ale najbardziej – Szalona Natasha. Rowerzystka, która samotnie przemierzyła Iran, Afganistan, Chiny, Indie. Prawdopodobnie ostatnio zapuściła się również na Kaukaz. Jest to jedna z najbardziej zakręconych osób, jakie w ogóle spotkałam na swojej drodze. Dlatego też w pewnym momencie coś poszło nie tak. Gdzieś pojawiła się absurdalna rysa i zerwałyśmy ze sobą kontakt. Mimo wszystko wspólnie spędzony czas wspominam z rozrzewnieniem i to ona najczęściej przewija się w artykule dla Rowertouru. Zapraszam!

 

Link:

http://rowertour.pl/?page=artykul&id=3526

 

 

Kilka zdjęć z mojej Irańskiej odyssei:)

[Modula id=’2′]

 

post a comment