Top
  >  Ukraina   >  Pisanki huculskie
Huculskie pisanki Marii Kiraszczuk

Jak prezentują się Wasze pisanki na Wielkanocnym stole? Czy mają w sobie coś z huculskiej finezji, którą charakteryzują się jajka zdobione przez Marię Kiraszczuk z Kosmacza na Ukrainie?

Tradycja to rzecz święta! Jeśli zatrzymuje nas w przedsionku chaty, to trzeba się jej poddać. Podejść do stolika, skosztować kostki sera przygotowanej na jednym talerzu i kostki salcesonu z drugiego talerza, następnie napełnić kieliszki samogonem, co wypełnia butelkę z dumnie uniesioną szyjką butelki. Przyda się łyk. Na odwagę, bo za chwilę zmierzę się z malowaniem jajek. Ale to wydarzy się dwa kroki dalej – w wielkim gościnnym pokoju, gdzie przy długim stole gospodyni przygotowała dla nas niedoścignione w najbliższej dziesięciolatce wzory huculskich pisanek.

Wioska artystów

Mieszkańcy Kosmacza słyną ze swojego rękodzieła. Ktoś rzeźbi, ktoś inny ceramikę albo lyzniki, a Maria Kiraszuk… Zakładała, że do emerytury będzie pracować jako ekonomistka.
– Ale mnie zwolnili i zostałam w domu. Wtedy teściowa pokazała mi jak się maluje huculskie pisanki. Krok po kroku, rodzaj po rodzaju. 

– Ile pisanek robi Pani w ciągu dnia?
– Dwie. Ale znam pisankarki, które zrobią ponad dziesięć.

Jajeczny showroom

Jakość kosztuje. Pisanki w supermarkecie kosztują 27 hrywien, u Marii za najtańsze trzeba zapłacić 10 dolarów, czyli 270 hrywien. Cena jak na Ukrainę zawrotna. Tyle kosztują tu trzy litry samogonu. I te trzy litry samogonu mogłabym bez problemu kupić u Marii, ale pisanki już nie. Mimo wysokiej ceny, Maria na brak zamówię nie narzeka. Wszystkie kolorowe jajka mają swoich własciceli, którzy lada moment odbiorą je, by zdobiły ich stół wielkanocny. Jest też kilka pisanek, które służą za wzornik. Zamiast katalogu. W ten sposób Maria nie musi pamiętać wszystkich wzorów, a klient nie wymyślała, tylko składa konkretne zamówienie w oparciu o artystyczne realia. Moja sytuacja realnie też nie wygląda źle. choć nie mogę liczyć na pisanke od artystki, pod okiem tej artystki mogę pomalować swoje jajko. Zatem do dzieła. Maria sadza mnie przy stole.
– Wybieraj, chcesz brązowe czy białe jajko?

Biały to podstawa

Kolorowe huculskie wzory najlepiej prezentują się na białych skorupkach. Metoda ich farbowania przypomina batik.
– Jeśli chcesz, by jakiś element pozostał biały, pokryj go woskiem, a następnie zanurz w najjaśniejszym barwniku.
Za chwilę moje jajo ląduje w słoiczku z żółtą farbą. Po kilku minutach wyciągam je i rysuję woskiem te wzory, które mają pozostać żółte, po czym zanurzam jajo w czerwonej farbie. W ten sposób moja wydmuszka zapełnia się kropkami, kwiatkami i zawijaskami o dość abstrakcyjnej kompozycji. Maria potrafi tak poprowadzić linie, by żółte, czerwone i czarne kreski tworzyły sploty przypominające haftów na tradycyjnej huculskiej odzieży. 

Sekrety

Talent nie wystarczy, by pisanka wzbudziła zachwyt przy wielkanocnym stole. Wzór musi być precyzyjnie nałożony za pomocą odpowiednich rysików.
– Tradycyjny składa się z drewnianego patyczka przebitego metalową tulejką. Wykonał je dla mnie miejscowy kowal.
Maria ma też wersję elektryczną. Wygląda podobnie – jednak drewniana raczka zastąpiona jest plastikową. Tulejka, przez którą przecieka wosk jest stale podgrzewana, co pozwala nakładać dłuższe i bardziej regularne linie. Biorę się za robotę. Rysikiem, jak flamastrem, próbuję narysować słoneczko.
– Niedobrze.
Poruszaj nie ręką, ale jajkiem. – W ten sposób poznaję kolejny sekret huculskich pisanek

Wzory monochromatyczne

Najbardziej przypadają mi do gustu monochromatyczne wzory umieszczone na jajkach o brązowych skorupkach. Aby je wykonać, zamiast farb użyje octu. Zatem znowu nakładam woskiem wzory, które chcę by pozostały w kolorze skorupki. Następnie jajko zanurzam w occie a po wyjęciu szoruję szczoteczką do zębów, tak by zetrzeć skorupkę ale nie naruszyć warstwy wosku. Następnie nakładam kolejne wzory, znowu zanurzam w occie. W ten sposób uzyskuję na powierzchni jajka kolejny odcień brązu.
– Zamiast octu stosuję również kwas solny. pozwala mi to uzyskiwać cieńsze i bardziej precyzyjne linie.
Jednak dla grupy pisankowych laików byłoby to zbyt ekstremalne zadanie…. 

Niewierny Tomasz

Pisanki, które wychodzą spod ręki Marii zwracają uwagę regularnością wzorów. Jakby były nadrukowane.
– to własnie zarzucił mi kiedyś pewien klient. Nie chciał mi uwierzyć, że wykonałam je własnoręcznie. Twierdził, że nakleiłam na nie folie z komputerowo wykonanym nadrukiem. Długo mu tłumaczyłam. Bez skutku. W końcu wzięłam jedną jajko i stłukłam. Dopiero wtedy mi uwierzył.
I zapłacił. Nie za jedną stłuczoną pisankę ale za całą partię. Mimo, że wziął tylko jedną sztukę. Maria zachowała stłuczoną skorupkę. Na pamiątkę. 

Proza życia

Nie łatwo utrzymać się ze sztuki. Również na Ukrainie. Nie łatwo też znaleźć artystów.
– Nawet nie wiesz ile czasu szukałem artystów, z którymi moglibyśmy się spotkać. Marek Kusiak, przewodnik karpacki, sporo się napocił podczas układania trasy naszej wyprawy badawczej w ramach projektu „Świat karpackich rozet – działania na rzecz zachowania kulturowej unikalności Karpat”.
– Do kogo nie zadzwoniłem, to albo umarł albo wyjechał do Polski.
Mieliśmy dużo szczęścia, że zastaliśmy Marię w domu. Maria niedawno wróciła z pracy w Berlinie i czeka ją półroczne czekanie na odnowienie wizy. W tym czasie wykona trochę pisanek, uszyje i wyhaftuje kilka huculskich koszul…
– Czy zabrała pani kiedyś kilka swoich dzieł do Berlina?
– Nie, a po co?
– Żeby sprzedać?
Marii nigdy nie przyszło to do głowy. Podobnie jak i innym artystom, których spotkaliśmy na naszej trasie…

Wyjazd został zrealizowany w ramach projektu „Świat karpackich rozet – działania na rzecz zachowania kulturowej unikalności Karpat” finansowanego ze środków Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina 2014-2020.

post a comment