Osetyjczycy nie mają wątpliwości, skąd się wzięła pizza – z Osetii!
Dawno, dawno temu na terenie Osetii żył bitny lecz bardzo szlachetny naród – Alanowie. Mężczyźni byli wysokiego wzrostu, kaukaski wiatr rozwiewał ich blond czupryny a pod nimi w centrum zarządzania zwanym mózgiem rodziły się szlachetne myśli i wytworne przepisy. Jeden z nich nazywali plackiem osetyńskim. To o nim dziś opowiem.
Wstrętna podróbka
Po raz pierwszy z plackiem osetyńskim spotkałam się na ulicach Petersburga. Okrągłe wypieki z charakterystyczną dziurką po środku są wszędzie – w kioskach z wypieczką i w lodówkach supermarketów. Jednak Osetyjczycy mieszkający w Rosyjskiej Federacji, jeśli na te placki spoglądają, to tylko z odrazą. Bo placek osetyński, żeby był prawdziwy musi zostać wylepiony rękami osetyńskiej kobiety. I to nie każdej. Liczą się tylko te kucharki, które mają w swoim portfolio przynajmniej 300 prób. Oczywiście nieudanych. Dopiero przy 301 podejściu gospodyni z maestrią zamknie farsz w kulce ciasta i uformuje z niej placek z dziurką po środku. W jego wnętrzu może znaleźć się wołowina, baranina, ale najlepszy jest ser zmieszany z liśćmi buraka.
– Od kiedy Rosjanie zapałali miłością do naszych placków i zaczęli je masowo spożywać, moskiewscy badylarze, mało, że przestali liście buraczane wyrzucać, ale i wyznaczyli na nie zawrotne ceny! – Trochę z dumą trochę z przekąsem mówią Osetyjczycy.
Cóż, koszty urosły, a placki robić trzeba! Bo bez placków, nie może odbyć się żadna osetyńska uczta.
– Od kiedy Rosjanie zapałali miłością do naszych placków i zaczęli je masowo spożywać, moskiewscy badylarze, mało, że przestali liście buraczane wyrzucać, ale i wyznaczyli na nie zawrotne ceny! – Trochę z dumą trochę z przekąsem mówią Osetyjczycy.
Cóż, koszty urosły, a placki robić trzeba! Bo bez placków, nie może odbyć się żadna osetyńska uczta.
Starożytne zwyczaje
Jeśli powód wspólnego świętowania ma naturę radosną, na stole lądują trzy placki. Jeden symbolizuje ziemię, drugi – niebo, a trzeci – słońce. Osetyjscy ucztują również, kiedy ich dusze zasnuwa cień smutku. Wtedy na stole są tylko dwa placki – dla nieba i ziemi. Tak czynili jeszcze waleczni i niezłomni przodkowie Osetyjczyków – Alanowie. A to co czynili Alanowie, to rzecz święta!
Wracamy do Rzymu
No dobrze, ale jak to wszystko ma się do pizzy? Osetyjczycy są święcie przekonani, że się ma. I to znacznie lepiej niż pięść do oka.
– Otóż w V w.n.e. Alanowie docierają do Rzymu – mówi mi jeden z osetyjskich znajomych. – Od razu otwierają tam piekarnie, w których wypiekają swój specjał. Wkrótce tym przysmakiem zainteresowali się mieszkańcy wiecznego miasta. Zaczęli podglądać, nieudolnie podrabiać, ale zamiast rumianego placka wyszła im po prostu… pizza.
– Otóż w V w.n.e. Alanowie docierają do Rzymu – mówi mi jeden z osetyjskich znajomych. – Od razu otwierają tam piekarnie, w których wypiekają swój specjał. Wkrótce tym przysmakiem zainteresowali się mieszkańcy wiecznego miasta. Zaczęli podglądać, nieudolnie podrabiać, ale zamiast rumianego placka wyszła im po prostu… pizza.
0