Top
  >  Rosja   >  Jak podpadłam stróżom prawa w Muzeum Majakowskiego w Moskwie
Rosja - Muzeum Majakowskiego w Moskwie
Rosja - Muzeum Majakowskiego w Moskwie

Paragraf daje Rosjanom poczucie bezpieczeństwa. Wyjaśnia, za co można nakrzyczeć, a za co nie. Problem zaczyna się gdzieś między paragrafami.

Bo co zrobić z czymś, co nie jest zakazane, ale i też i niekoniecznie dozwolone, a już na pewno nie zalecane. Jak na przykład chodzenie z krzesełkiem po muzeum Majakowskiego w Moskwie.

Niewinne początki

Zaczęło się od robienia zdjęć z ziemi – bo zapomniałam statywu. Zdjęcie długo się naświetla, zatem ja długo siedzę na ziemi. Być może dlatego strażniczka ekspozycji ośmieliła się zapytać:
– Gawaritie po ruski?
– Da konieszna – odpowiedziałam.
Punkt dla mnie. Pani się rozpromieniła, że inostranka po ludzku gada. Dobrze, że się nie zapyta, czy inostranka umie czytać. Bo może to znacząco obniżyć notowania przyjezdnej, choć… jeśli los chce jakieś notowania obniżyć, to żadna gładka wypowiedź inostranki nie uratuje. I stało się!

Rozkręcam się

Przy każdej sali znajduje się półeczka, niczym na nuty. Na tej zaś półeczce, zamiast nut znajdują się strofy poezji Majakowskiego. Albo opisy, które stanowiły inspirację do aranżacji przestrzeni. Kartki są luzem, a ja mam jedną rękę zajęta aparatem. W drugiej trzymam plecak, a w trzeciej zdrowy rozsądek. No tak. Trzecią rękę też gdzieś posiałam… No ale mam te dwie, którymi próbuje manewrować przy kartach.
– Łup – mówią karty, rozkładając się po podłodze.
– Izwinitie – mówię ja, krzyżując wzrok ze strażniczką pomieszczenia.
Nie wiem, co się ze mną stanie. przypuszczam jedynie, że za to do GUŁ-agu mnie jeszcze nie wyślą.
– Na wszelki wypadek będę już grzeczna. – Pomyślałam i przeszłam do kolejnego pomieszczenia.

Nauka na własnych błędach

Więcej nie ryzykuje czytania. Nie mam zamiaru szargać opinii mojego kraju niestandardowym traktowaniem opisów muzealnych. Lepiej zajmę się… krzesełkiem. Bezszelestnie. Przyjacielsko. Dla dobra kultury i sztuki…
– Czy mogę? – Pytam strażniczkę z uśmiechem, który ma zatrzeć złe wrażenie i nawiązać nić sympatii. Ale na próżno. Kobieta jest bowiem na służbie, śmiertelnie poważnej służbie. Dobre chociaż to, że wzbudziłam w niej współczucie.
– Zmęczyła się inostranka – pewnie pomyślała, więc wyartykułowała – Da.
To wzięłam krzesełko i zaczęłam z niego robić zdjęcia. Pracowało się prawie tak dobrze, jak ze statywem. Jednak strażniczka spojrzała na mnie wzrokiem, który nienawidzi rozwiązań z dala od konwencji. Znowu dostałam punkt ujemny.
-Na szczęście za to się nie wyrzuca z Muzeum – pomyślałam, idąc do następnego pomieszczenia.
– Niestety za to nie wyrzuca się z muzeum – pomyślała strażniczka i postanowiła mieć na mnie oko.
W pewnej chwili łypnęła tym okiem przez drzwi do sali, w której widziano mnie po raz ostatni.
– Kto zabrał, krzesełko?! – krzyknęła biegnąc do drzwi. – Co się stało z krzesełkiem? – Powtórzyła już w mojej sali.
– Tu jest… – pomachałam ręką. To był błąd. Strażniczka spojrzała na mnie tak, że już wiedziałam – nic mnie nie uratuje. Choć nigdzie nie jest zapisane, że nie można przemieszczać się po sali muzealnej z krzesełkiem w roli statywu, strażniczka miała dość! Musiałam wyjść, i to szybko. Krzesełko wróciło więc na miejsce, ja z miejsca wyszłam. Bo prawo, prawem, ale porządek musi zawsze być po właściwej, rosyjskiej stronie!

A samo muzeum Majakowskiego?

Jedyne w swoim rodzaju. Genialne. Błądziłam w jego pozornie nieuporządkowanych przestrzeniach jak w myślach Majakowskiego. Wyłapywałam elementy z których on komponował wiersze. Każde pomieszczenie to inna epoka – dzieciństwo, pierwsza miłość, pierwsze sukcesy i porażki, po śmierć i… nieśmiertelność.

Informacje praktyczne

Adres: Lubyanskij Proezd 3/6,
Jak dojechać: Metrem – stacja Lubyanka (Łubianka)

post a comment