Top
  >  Słowacja   >  Dwór Fintice – Jakie skarby tam ukryto!

Dwór Fintice może nie jest spektakularny, ale za to z jakim charakterem! A ile tam odkryto skarbów!

Tego błysku w oku nie da się z niczym pomylić. Kiedy pokazywał kościół zrośnięty z dworem zabudowanym łącznikiem jego zachwyt osiągnął poziom 12 na 10 stopniowej skali.
– Tego typu rozwiązanie jest wyjątkowe na Słowacji.
Patrze na wspomniane rozwiązanie. Cóż…
– Jest przykładem symbiozy architektury z przyrodą.
Przechodzę pod łącznikiem, może z innego kąta dostrzegę unikalne walory tej kompozycji. Jest ładnie, ale cóż… Teraz nie mam już żadnej wątpliwości – oto przede mną stoi prawdziwy świr. Do bólu pozytywny i zakręcony. Taki, co z kiosku ruchu zrobiłby atrakcję turystyczną. Gdyby chciał. Ale Gabriel Trusa, bo to on stoi właśnie przede mną, upatrzył sobie Dwór Fintice. Wiem, czym grozi to spotkanie. Przez niego to miejsce może mi się jeszcze spodobać!

Polski ślad

Pierwszy raz w tym miejscu poruszono ziemię w XIII wieku. Wzniesiono wtedy warowny zamek. Z czasem jego wartość bojowa zmalała na tyle, że kolejni właściciele w XVII wieku przebudowali go barokową rezydencję, a obok postawili kościół. Później dobudowali łącznik, dzięki czemu nawet w najgorszą burzę, mieszkańcy mogli stawić się na mszy nie niszcząc atłasowych pantofelków.
Mijały stulecia. Dwór Fintice trafił w ręce jednego z najpotężniejszych węgierskich rodów książęcych – Dessewffy. Byli oni skoligaceni z najpotężniejszymi rodami europejskimi – w ich żyłach płynie krew Rakoczych, ale również Sapiechów. Dessewffy wydali wielkich mężów stanu, znamienitych wodzów, węgierskich patriotów. Ich rezydencje i fundacje znajdują się na Węgrzech, w Czechach, Austrii i na Słowacji.
Dessewffy’owie z racji pozycji i urodzenia regularnie bywali na najważniejszych europejskich dworach, a u Habsburgów czuli się jak w domu.
– Natomiast na dworze Fintice jak w domu czuł się Ludwig van Beethoven.
Gabriel Trusa, dyrektor muzeum na dworze Fintice prowadzi do sali z fortepianem, nutami Beethovena i książkami.

Salonik Ludwiga van Beethovena

– Zaaranżowaliśmy to pomieszczenie dla upamiętnienia jego wizyt. Był tu częstym gościem, ale nie wiemy gdzie dokładnie w którym pokoju nocował i gdzie dawał koncerty. Na pewno nie w tym pomieszczeniu. Oryginalnie znajdował się tu magazyn, a w czasach kiedy tu weszliśmy – rupieciarnia. Ale jaka ruuuupieciarnia!
W skromnym pokoiku dobrze prezentują się starodruki.
– Spójrz na ekslibris.
Patrzę. Pochodzą z biblioteki zamkowej.
– Jak się uchowały? Władze pgr-u prowadziły czytelnię?
– Skąd! Oczywiście, że księgozbiór został rozkradziony zaraz po wejściu komunistów. Na szczęście rozproszony księgozbiór systematycznie zbierał i gromadził w piwnicy jeden z dawnych dworzan. Kiedy otwieraliśmy muzeum, jego wnuczka przekazała nam wolumeny, które przechowywał w piwnicy. I tak książki wróciły na zamek.

Ostatnie kadry z życia dworu Fintice

Na kadrach fotografii rozmieszczonych w różnych salach utrwalono chwile z codziennego życia. Polowania, śluby, przyjęcia… Na jednej z fotografii widzę córkę ostatniego właściciela. Kobieta w sukni balowej niczym gwiazda filmowa uśmiecha się do mnie z portretu.
– Piękna…
– O tak… Słynęła z urody i temperamentu. Rzadko tu bywała, wolała życie w Wiedniu i Budapeszcie – mówi Gabriel Truso. – Skandalistka. O jej romansach rozpisywały się ówczesne gazety.
Wiele fotografii zrobiono w czasach II Wojny Światowej. Tu jednak życie toczyło się za parawanem względnego spokoju. Tak jakby wojny nie było. Dwór Fintice przetrwał ją w stanie nietkniętym. Aż przyszedł ten feralny dzień w 1948 roku.

ucieczka

– Czy poznał Pan potomków ostatnich mieszkańców
– Tak. Mamy kontakt z wnuczką ostatniego właściciela. Kiedy opuszczali dwór Fintice była małą dziewczynką. Niewiele pamięta. Obecnie ma 93 lata i mieszka w Montrealu.
Coś jednak pozostało jej w pamięci.
– Opowiadała, że pakowali się w pośpiechu. Do skrzyń zapakowali tylko najcenniejsze pamiątki. To czego nie udało im się nigdzie upchnąć ukryli na zamku.
Dessewffy mieli szczęście. Komuniści ich okradli, ale nie dopadli. Członkowie rodu rozpierzchli się po całym świecie. Dziś ich potomkowie mieszkają w Australii, Norwegii, Austrii czy Kanadzie. Ci, związani z Dworem w Finticy osiedlili się w Argentynie.

Szaleni szczęściarze

Komunizm dwór Fintice przetrwał jako siedziba PGR-u, później mieściła się tu szkoła, a po upadku komunizmu wprowadził się tu urząd stanu cywilnego. Budynek znosił wszystko. Coraz bardziej zrezygnowany, odarty z blasku swojej chwały i z godnością niszczał. Aż nastąpił 2014 rok. Wtedy na scenę wkracza Gabriel Trusa.
Gabriel Trusa urodził się Finticy, ale miał to szczęście, że w dojrzałość wchodził w momencie upadku komunizmu. Paradoksalnie, w przeciwieństwie do właścicieli dworu Fintice to wkroczenie kapitalizmu wygnało go do Wielkiej Brytanii. Ponad 20 lat pracował w BBC.
– W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że mam dość. Jeśli czegoś nie zmienię to stres mnie wykończy.
Postanowił wrócić do Finticy.
W tym czasie pałac jest już cieniem samego siebie. Wciąż stoi, ale w opłakanym stanie. Gabriel staje na czele grupy aktywistów, którzy postanawiają go ratować i stworzyć w jego wnętrzach muzeum
– Nie mieliśmy nic poza wizją. Aha i szczęściem!

Pierwszy skarb

Wchodzimy do spichlerza, gdzie znajduje się główna cześć kolekcji.
– Kiedy tu weszliśmy nic tu nie było. A teraz mamy w posiadaniu ponad 2000 eksponatów!
W pierwszej sali znajduje się kolekcja etnograficzna ze zbiorów lokalnego etnografa w drugiej odbywają się wystawy czasowe, a w trzeciej w gablotach prezentowana jest porcelana.
– Znaleźliśmy ją podczas remontu w szybie, którym chcieliśmy puścić centralne ogrzewanie.
Od razu zadzwonili do wnuczki ostatniego pana na dworze Fintice.
– A czy jest tam bażant? – od razu zapytała.
– Tak, jest bażant.
– W takim razie znaleźliście porcelanę ukrytą przez moją mamę, tę z portretu. Bażant stał na stole w jadalni. A czy było tam porcelanowe puzderko z kwiatkami?
– Tak.
– Mój brat kupił je mamie na imieniny. W takim razie znaleźliście też żółtą filiżankę, z której piłam czekoladę.
Tak znaleźli. Przedmioty są obecnie eksponowane w muzeum.
Na Słowacji prawo stanowi, że wszystko, co zostaje wydobyte bez potrzeby kopania, stanowi własność państwa, ale państwo wypłaca znaleźne.
– W tym przypadku wpłacono nam 12 tys. euro. Do tego pozostawiono porcelanę w naszym muzeum.
Z taką sumą można było zaplanować kolejne prace. Wybór padł na piwnice.

Drugi skarb

– Postanowiliśmy odnaleźć średniowieczną studnię. Kopaliśmy, kopaliśmy i nic. Ale pewnej nocy wleciała woda i wypłukała nam turecką armatę. Jedyną tego rodzaju na Słowacji.
Gabriel Truso znowu odebrał w imieniu muzeum nagrodę, bo koniec końców armaty nie wykopał, tylko sama się pojawiła. Tym razem niestety eksponat zabrano do muzeum w Brnie.
Nie zmartwił się.
– Za pieniądze z nagrody kupiliśmy w Polsce dwie repliki armat i ruszyliśmy z kolejnymi pracami. Tym razem postanowiliśmy odrestaurować freski w sali rycerskiej.

Nagroda

Wchodzimy do sali rycerskiej. Gabriel z solidnego, dębowego kredensu wyciąga czarną kartkę. Za chwilę tłumaczy, że to jest fotografia tego pomieszczenia zanim weszli konserwatorzy.
Przypomniał mi się kościół w chichicastenango ze czarnymi od szamańskich świec ścianami. Tamte były jedynie okopcone, te dodatkowo nadgryzione wilgocią. Prace trwały kilka lat, jednak efekt był na tyle imponujący, że…
– otrzymaliśmy statuetkę i nagrodę pieniężną w wysokości 10 tys euro.
Gabriel już wie, co zrobi z nagrodą. Ponoć Dessewffy’owie zakopali gdzieś w piwnicy rodowe srebra. Nie będzie łatwo je znaleźć, bo zalega ta, pięć metrów mułu
– Niestety, trzeba je wykopać, więc nie dostaniemy znaleźnego…

Ale kto wie, co odnajdą…

Informacje praktyczne

Dwór Fintice

A w nim Galeria i Muzeum Sztuki Ludowej, kościół oraz grobowiec Dessawffy’ejów zobaczysz po wcześniejszym umówieniu.

Godziny otwarcia: Poniedziałek – Piątek 7:00-11:30 i 12:00 – 15:00

Adres: Grófske nádvorie 210/1, 082 16 Fintice

Materiał powstał przy współpracy z Euroregionem Karpackim w ramach projektu ETNOCARPATHIA.

Na stronie projektu znajdziesz mnóstwo podróżniczych inspiracji i informacje na temat innych, niekoniecznie kulinarnych warsztatów, które jednocześnie sprawią ci moc radości oraz przybliżą kulturę karpacką. Ze zdobytą tam wiedzą możesz za pośrednictwem strony zaplanować własną trasę.

Co sprezentować komuś, kto ma wszystko?

Cyjanotypię swojego zdjęcia!

Przyślij do mnie zdjęcie cyfrowe, a ja wykonam resztę 🙂

Kolorową

błękitną

Cyjanotypia fotografii Gabrieli Bohuszewicz

Vintage

post a comment