Bambusowy rower – Szczęśliwi czasu nie liczą!
I to jest absolutna prawda. A wszystko zaczęło się tak…
Zobaczyłam bambusowy rower! Na jawie. Miał kompletną ramę i dwa koła. I jedno powiem – widok był dużo piękniejszy od zachodu słońca. Chociażby dlatego, że zachód słońca przytrafia się codziennie.
Więc stałam zaczarowana. Nie tylko ja. Stał Jarek Baranowski i pozostałe chłopaki z warsztatu Carbonbike.pl. Przystawali i patrzyli się na rower podczas przerwy na kawę, na drugie śniadanie, podczas zwykłej przerwy na nicnierobienie. Bo ja pracuję z marzycielami, którzy niech mówią co chcą, ale oni po prostu kochają rowery!
Wielka niespodzianka
Tak naprawdę nie wierzyłam, że to się dziś wydarzy. Już ponad miesiąca czekam na włączenie do ramy pozostałych tyczek i ciągle coś stało na drodze. Dlaczego dziś miało być inaczej? Najpierw czekaliśmy na piastę, żeby ustalić rozstaw tylnego trójkąta. Kiedy doszła, zabrakło haka by ją zamontować. Aktualnie brakuje kół. Ale to najmniejszy problem, bo na scenie pojawił się Piotrek.
Czas sobie płynie
Z Jarkiem mam jedną wspólna cechę. Nie zawracamy sobie zbyt mocno głowy przemijaniem dat w kalendarzu.
– Kiedy chcesz jechać? – pewnego razu zapytał Piotrek.
– Za miesiąc.
– A masz już wszystkie części?
– Mam piastę.
Przypuszczam, że w tamtym momencie opadły mu ręce i dlatego postanowił dołożyć swoje logistyczne trzy gorsze do naszej radosnej pracy nad ramą. Zamówił części. Więc przyszły szprychy, obręcze, dętki, opony. Akurat dzisiaj.
– To teraz składaj.
Piotrek pokazał, jak to się wyplata koło. I nie ma co, wkręciłam się!
Wielka premiera
Obrazek jest taki. Ja walczę z kolejną szprychą, kiedy naglę wpada Jarek. Na twarzy ma triumfalny uśmiech, a w ręku… Całą, kompletną ramę!
– Patrz! Nie było ciebie, to sam skleiłem. Dołożymy koła i będzie można zobaczyć jak wygląda nasz rower!
– Tylko, że koła jeszcze nie są gotowe!
– To weźmiemy jakiekolwiek. Piotrek znajdziesz coś?
Znalazł. Wymontował ze swojego roweru.
Za chwilę pod drzewkiem nasze dzieło po raz pierwszy przypominało rower. Stanęłam ja, obok mnie Jarek, obok Jarka Piotrek… Przystawali wszyscy i patrzyli. A ja patrzyłam, jak oni patrzą i wiedziałam, że nie mogłam trafić lepiej. Jakie mam wielkie szczęście, że to właśnie wśrod nich tworzę bambusowy rower – wśród ludzi z pasją. Choć… brakował jednej osoby – Piotrka Gilarskiego. Akurat tego dnia nie mógł przyjechać do warsztatu, ale obecny był duchem. To na pewno!
Uwaga, na szczęście
Ze szczęściem to jest tak – jak już raz dorwie to trzyma i nie puszcza. Więc po warsztacie pojechałam do pracy, po pracy na lekcję, po lekcji na miasto i… Szczęśliwa, nie liczyłam ani czasu, ani innych rzeczy, a teraz… głowa boli, oj ciągle boli!
Strona Wielkiego Nieobecnego ciałem, ale obecnego duchem – Piotra Gilarskiego: gilarski.com
Monika A.
Gratuluję!! Nie ma piękniejszego widoku, niż coś stworzone z niczego! W dodatku zrodzone z dzieła naszych własnych rąk!
Dorota Chojnowska
To jest ogromna satysfakcja. I stres, bo czasu coraz mniej, a roboty ciągle dużo…
Marcin - NRWTrip
Wow… takie dni są najlepsze, kiedy niczego się nie spodziewasz, aż tu nagle… Bambusowy rower powiadasz? Kiedyś za dzieciaka to miałem bardzo ciężkiego górala. Nie ważne, był mój, wyjątkowy… a z bambusa to tylko miałem wędkę a raczej kijek do moczenia w wodzie 😉
Dorota Chojnowska
Jak miałam bambusową tyczkę do zrywania gruszek z drzewa 😉 Coś z tego dzieciństwa zostaje:)