Polski cmentarz w Doulab w Teheranie
Na przedmieściach Teheranu w Doulab znajduje się polski cmentarz. Pochowano tam naszych rodaków, którzy przybyli do Iranu z Armią Andersa.
1 listopada, 2016. Mój ostatni dzień w Teheranie. Dzwonię do Matin, autorki bloga travestyle.com. To nasza ostatnia szansa, by się osobiście poznać.
– Spotkajmy się na Polskim Cmentarzu w Doulab.
– Nigdy nie słyszałam o takim miejscu.
– Czy słyszałaś o Polskiej Armii, której Iran dał schronienie?
– Nie.
– Tym bardziej, musimy pójść na Polski Cmentarz w Teheranie. Opowiem ci o ludziach, którzy tam leżą, o tym, skąd przyszli i dlaczego. Opowiem ci też o tych, którzy poszli dalej i o tym, jaki mamy wobec Was – Irańczyków dług wdzięczności…
– Spotkajmy się na Polskim Cmentarzu w Doulab.
– Nigdy nie słyszałam o takim miejscu.
– Czy słyszałaś o Polskiej Armii, której Iran dał schronienie?
– Nie.
– Tym bardziej, musimy pójść na Polski Cmentarz w Teheranie. Opowiem ci o ludziach, którzy tam leżą, o tym, skąd przyszli i dlaczego. Opowiem ci też o tych, którzy poszli dalej i o tym, jaki mamy wobec Was – Irańczyków dług wdzięczności…
Moja historia
Dla mnie blogowanie stanowi pewien rodzaj misji. To nie tylko pisanie o sobie i podróżach. To też, oczywiście, bo już samo założenie bloga jest aktem pewnego ekshibicjonizmu. Ale jest w tym wszystkim drugie dno o nazwie „wymiana”. Ja – bloger w podróży – spotykam ludzi, od których czerpię pełnymi garściami ich historie, w zamian opowiadam swoje. Zatem opowiadam o moim kraju, o moim życiu, i o moich tradycjach. Tak, żeby coś po mnie zostało. Żeby nazwa mojego kraju nabrała jakichś znaczeń. W ten sposób mam nadzieję, dokładam swoją cegiełkę do budowania mostów. Z Iranem łączy mnie szczególna więź. W 1942 roku Generał Anders podejmuje decyzję o ewakuacji Polskiej Armii z nieludzkiej ziemi. Iran był pierwszym krajem, który zgodził się przyjąć uchodźców. Wśród 120 tysięcy ludzi był mój wujek.
Zapomnienie
Matin nigdy nie słyszała o polskich uchodźcach. Nie wiedziała, że jej kraj w 1942 roku przyjął blisko 120 tys. Polaków. To nie byli zwykli przyjezdni. Ci ludzie potrzebowali natychmiastowej pomocy na każdym polu. Wycieńczeni, wygłodzeni wymagali przede wszystkim pomocy medycznej, trzeba było zapewnić im jedzenie, leki, ubrania, nie mówiąc o dachu nad głową i szkołach dla blisko 13 tysięcy dzieci.
– Choć w tamtym czasie sami przecież byliśmy bardzo biedni…
– Mimo to pomogliście nam. Uratowaliście tysiące istnień, w tym mojego wujka.
– Zastanawiam się, dlaczego nigdy nie słyszałam o Polskiej Armii w Iranie. W ogóle niewiele się uczymy o historii Iranu z czasów II wojny światowej.
Matin nie miała też pojęcia o istnieniu polskiego cmentarza w Doulab. Wystarczyło jednak podać kilka fraz googlowi, by wyrzucił adres. I tu pojawił się pierwszy problem.
– Choć w tamtym czasie sami przecież byliśmy bardzo biedni…
– Mimo to pomogliście nam. Uratowaliście tysiące istnień, w tym mojego wujka.
– Zastanawiam się, dlaczego nigdy nie słyszałam o Polskiej Armii w Iranie. W ogóle niewiele się uczymy o historii Iranu z czasów II wojny światowej.
Matin nie miała też pojęcia o istnieniu polskiego cmentarza w Doulab. Wystarczyło jednak podać kilka fraz googlowi, by wyrzucił adres. I tu pojawił się pierwszy problem.
Zakaz wstępu dla muzułmanów
– Wiesz, że muzułmanie nie mają tam wstępu na polski cmentarz w Doulab?
– To niemożliwe… Przecież w Polsce nikt, nikogo w bramie o religię nie pyta. Poza tym, my też mamy wstęp na muzułmańskie cmentarze.
– Może zadzwoń do waszej ambasady i upewnij się.
Matin, podała mi numer, ale ambasada nie odpowiadała.
– Co robimy? Ryzykujemy?
Matin tylko spojrzała. Znam ten błysk, znam ten uśmiech. Wiem, że złapała trop opowieści i jak bloger z prawdziwą pasją, już go nie odpuści.
– Jedziemy!
– To niemożliwe… Przecież w Polsce nikt, nikogo w bramie o religię nie pyta. Poza tym, my też mamy wstęp na muzułmańskie cmentarze.
– Może zadzwoń do waszej ambasady i upewnij się.
Matin, podała mi numer, ale ambasada nie odpowiadała.
– Co robimy? Ryzykujemy?
Matin tylko spojrzała. Znam ten błysk, znam ten uśmiech. Wiem, że złapała trop opowieści i jak bloger z prawdziwą pasją, już go nie odpuści.
– Jedziemy!
Jesteśmy Doulab
Ledwie przekraczamy cmentarną bramę wyrasta przed nami Strażnik. On – muzułmanin i jego czarny pies, niczym Cerber i Haron pilnują dostępu do świata katolickich zmarłych. A brama jest Styksem, który w tym miejscu nie przewiduje nawet najwątlejszego brodu dla muzułmanów. Chyba że…
– Przychodzą w towarzystwie chrześcijan. Ale ty możesz tu przychodzić kiedy chcesz – zwraca się do Matin. Już ciebie poznałem. I możesz przyprowadzać znajomych.
Następnie długo tłumaczył, dlaczego muzułmanie wstępu tu nie mają. Po persku. Matin mi tego nie przetłumaczyła…
– Przychodzą w towarzystwie chrześcijan. Ale ty możesz tu przychodzić kiedy chcesz – zwraca się do Matin. Już ciebie poznałem. I możesz przyprowadzać znajomych.
Następnie długo tłumaczył, dlaczego muzułmanie wstępu tu nie mają. Po persku. Matin mi tego nie przetłumaczyła…
Strażnik zaprasza nas do stolika. Takiego zwykłego, piknikowego, przynosi herbatę i wykłada polsko-perskie książki o dzieciach polskich w Iranie, o armii Andersa. Za chwilę podaje teczkę z wydrukami ich imion i nazwisk.
– Przejrzyj je, może znajdziesz kogoś z rodziny.
Zanim przybyli Polacy…
Nie ma lepszego przewodnika po polskim cmentarzu w Teheranie w Doulab od Arasha. On i jego czarny pies prowadzą nas przez najstarszą część cmentarza. Pokazują groby europejskich lekarzy, poetów, żołnierzy, którzy dokonali swojego żywota w Iranie. Dziesiątki historii, czasem romantycznych, czasem awanturniczych, a czasem tragicznych. Choć sam cmentarz nie jest taki stary. Powstał w połowie XIX wieku obok znacznie bardziej wiekowego cmentarza ormiańskiego. Jako pierwszy, spoczął na nim lekarz szacha Louis André Ernest. Stopniowo zapełniał się grobami francuzów, Węgrów, Czechów. W 1942 roku pojawiły się pierwsze polskie groby. Zmarłych przybywało tak szybko i w takich ilościach, że wydzielono im odrębny sektor. Spoczęło tam na wieki około 2000 osób, czyli więcej niż wszystkich pozostałych narodowości.
Pan z czarnym psem
Na koniec dochodzimy do sekcji Polskiej.
– Tu was zostawiam.
Dobrze. Teraz chcę zostać sama. Staję przed głównym pomnikiem, zapalam świeczkę. Ci ludzie nigdy nie powinni się tu znaleźć, nigdy nie powinni przechodzić przez cierpienie, przez jakie przeszli, ale przynajmniej umarli wolnymi…
W tym czasie Matin chodzi wzdłuż grobów i czyta daty.
– Tyle dzieci… Tylu młodych ludzi…
– Pomyśl o tych, którzy przeżyli, których uratowaliście. Opisz tę historię. Opowiedz Irańczykom, jak wiele Wam zawdzięczamy.
– Tu was zostawiam.
Dobrze. Teraz chcę zostać sama. Staję przed głównym pomnikiem, zapalam świeczkę. Ci ludzie nigdy nie powinni się tu znaleźć, nigdy nie powinni przechodzić przez cierpienie, przez jakie przeszli, ale przynajmniej umarli wolnymi…
W tym czasie Matin chodzi wzdłuż grobów i czyta daty.
– Tyle dzieci… Tylu młodych ludzi…
– Pomyśl o tych, którzy przeżyli, których uratowaliście. Opisz tę historię. Opowiedz Irańczykom, jak wiele Wam zawdzięczamy.
Matin napisała. Oto link do jej posta. http://www.travestyle.com/2015/11/18/offbeat-tehran-a-somber-visit-to-the-polish-cemetery-of-tehran/
Stefan Wisniowski
Zapraszam do naszego grona!Grupa Kresy-Syberia powstała w 2001 z celem badania, upamiętnienia i uznania obywateli polskich walczących o życie i o wolność w okresie II wojny światowej, w okupowanej wschodniej Polsce i na uchodźstwie. Fundacja Kresy-Syberia zarejestrowana w Warszawie (KRS 0000326445) oraz poza granicami.Wirtualne Muzeum Kresy-Syberia: http://www.Kresy-Syberia.orgGrupa dyskusyjna Kresy-Syberia: http://www.facebook.com/groups/KresySiberiaGroup/Strona Kresy-Syberii na Fejsie: https://www.facebook.com/KresySiberia/ ___________________________________________________________________________Pozdrawiam,______________________________________________________________________________Stefan WiśniowskiPrezes Fundacji Kresy–SyberiaFundacja@Kresy-Syberia.org
Dorota Chojnowska
Pozdrawiam!