Czasem trudno oprzeć się zabytkom, ale mnie i tak najbardziej ciągnie do ludzi! W podróżach najbardziej interesują mnie ludzie. Czasem bardzo trudno jest mi oprzeć się zabytkom i gnam na złamanie karku do jakiejś piramidy, tracąc z oczu nowych znajomych i nowe kontakty. Na szczęście do Gwatemali leciałam po raz trzeci. Miałam już „zaliczone” wszystkie najważniejsze miasta i muzea, zjadłam kilka sztandarowych potraw ale przede wszystkim poznałam kumpla. Nie byle jakiego. Pablo Robledo jest malarzem, muzykiem, a wówczas pracował w promocji EcoMuseo w San Juan. Trudno mi było wyjechać z jego domu, bo dzięki Pablo codziennie kogoś interesującego spotykałam. – A Tikal czeka… Powtarzałam jak mantrę. Wiec pojechałam. Co prawda nie do Tikal, lecz do Yaxa, ale to przecież rzut beretem z ceiby porwanym przez wyjca – taką małpę o małym ciele i wielkim głosie. Kontakt z Pablo nie urwał się. Niezmordowany FB ciągle nam przypominał o naszych rocznicach i wyświetlał na tablicy Pablo moje wydarzenia. I tak pewnego dnia Pablo zobaczył zdjęcie z Antigua Guatemala. – Jedziesz do Guate? – Nie… To jest informacja o moim pokazie zdjęć Guatemaya. W tym momencie jednak narodziła się myśl – czemu by jednak nie pojechać? Przecież już wszystko widziałam i nic nie będzie mi stało na przeszkodzie, by poznać ludzi. Kilka tygodni później pojawiła się Iwona z SuperFemka Project. – Napiszesz dla nas program wyprawy do Guatemali? Czemu nie? Tylko, żeby rzetelnie go napisać, muszę jeszcze raz pojechać tam gdzie bije serce świata Majów. Tydzień później wysyłam wiadomość do Pablo: „Właśnie kupiłam bilet do guate!” – Gratuluję! – Dasz się zaprosić na kawę? I tak umówiliśmy się na kawę w jednej z kawiarenek w Antigua. Coś mnie jednak tknęło, by do Pablo napisać dzień przed wyjazdem. Pablo od dwóch lat był na bezrobociu, a jak sama wiem z doświadczenia – bezrobotni i szczęśliwi czasu nie liczą. Pablo doskonale wiedział, kiedy przyjeżdżam… – Ale że to już? A może przyjechałabyś do Ciudad Gwatemala? Koleżanka robi imprezę urodzinową. I tak poznałam Simone i Claudię. Claudia, choć jest Gwatemalką, mieszka w Belize i tam prowadzi projekty artystyczne dla dzieci z najbiedniejszych rodzin. Zanim do niej przyjechałam, poleciła mi hotel we Flores. – Prowadzi go moja kuzynka – przeurocza osoba. Zadzwoniłam, chciałam przyjechać, ale ceny okazały się zbyt wysokie. mimo wszystko zapraszamy chociaż do odwiedzin – namawia mnie głos w słuchawce. Przypłynęłam, bo hotel jest na wyspie. Tam odwiedziłam nie tylko muzeum, ale też zrobiłam wywiad z właścicielką najstarszego prywatnego radia w Gwatemali! W Belize, Claudia zabrała mnie do fundacji Caracol. Dla jej podopiecznych zrobiłam pokaz zdjęć z Iranu. Uczestniczyłam też w dwóch „autentycznych” majańskich rytuałach. Za ich sprawą odkryłam u siebie chroniczną alergię na słowo „ancient mayas” i wszystkie rytuały wykonywane przez białych ludzi. Kilka dni spędziłam w domu innej koleżanki Pablo – Lucii. Lucia jest jedną z dziennikarek, która kilka lat temu podpadła się mafii i musiała przenieść się z Panajachel do Antigua Guatemala. Lucię poznałam jeszcze podczas drugiej podróży po Gwatemali. Wtedy była pełna bojowego zapału. Lata jednak zrobiły swoje. Lucia złagodniała i podjęła pracę w wydawnictwie specjalizującym się w literaturze pięknej. To dzięki niej usłyszałam Luisie de Lion – jednym z najważniejszych gwatemalskich pisarzy współczesnych i poznałam jego córkę – Mayari. W samochodzie Lucii poznałam również Eynarda – wydawcę książek z kartonu. Pewnego dnia Lucia miała późno przyjść do domu. Co robić? Czekać? Nie w moim stylu. Spacerowałam więc uliczkami Antigua Guatemala, zaglądałam do kawiarni, barów, czytałam ogłoszenia… „Pokaz tradycyjnych tańców w San Andres Itzapa”. Patrzę na datę. Zaczyna się za pól godziny w jednym z barów dwie przecznice ode mnie. I poznałam dzieci i ich opiekunów z Asociacion Nuevo Amanecer. Kilka dni później przyjechałam i spędziłam z nimi cały dzień i pół nocy. To tylko kilka osób spośród tych, które spotkałam w Gwatemali. O nich i o pozostałych już wkrótce przeczytacie na moim blogu. Już wkrótce na Om Tramping Klub pojawi się wyprawa do Gwatemali, podczas której spotkacie kilka z tych osób. Zatem śledź mojego bloga i fanpage’a. Robie pokaz zdjeć z mojej podrózy w Iranie dla dzieci z fundacji Caracol Z Claudią po „majańskim” rytuale inicjacji Eynard podczas pracy nad kolejna kartonową książką Mayari de Leon 2 thoughts on “Spotkania w podróży” Ludzie to najpiękniejsza część podróży. Niesamowite historie, cudowne osobowości i niezwykłe życiorysy są esencją poznawania świata. Dokładnie! I w sumie tak niewiele trzeba żeby ich poznać. Comments are closed.
Ludzie to najpiękniejsza część podróży. Niesamowite historie, cudowne osobowości i niezwykłe życiorysy są esencją poznawania świata.
14.05.2019 Meksyk na różowo! Ameryka Łacińska | Meksyk | miejsca Meksyk na różowo! Nie zawsze trzeba zakładać różowe okulary! W Meksyku trafiłam w miejsca naturalnie różowe jak Campeche, […]
24.05.2017 Gwatemala – Dziewczyna z obrusami z San Antonio Atitlan Ameryka Łacińska | Gwatemala | ludzie Gwatemala – Dziewczyna z obrusami z San Antonio Atitlan W Gwatemali Indianie muszą naprawdę być uparci, żeby osiągnąć swoje cele. Jak dziewczyna, którą spotkałam […]
11.04.2017 W Gwatemali Majowie zmieniają swój świat Ameryka Łacińska | Gwatemala | ludzie W Gwatemali Majowie zmieniają swój świat Niepoprawni marzyciele mają odwagę iść pod prąd. Nie słuchają tych, którzy mówią, że czegoś się […]