Skarby Turkmenistanu
Życie codzienne Turkmenistanu osłania przed wzrokiem świata szczelna kotara tajemnicy. Uchyla ją wystawa „Turkmeni. Sztuka Codzienności” w Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie.
Dlaczego wciągnęło mnie blogowanie? Bo daje mi pretekst do spotykania i pisania o osobowościach. Takich jak Karolina Krzywicka, kustosz Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie. Poznałyśmy się wiele lat temu. Nie specjalnie się polubiłyśmy. I prawdopodobnie nie zapamiętałabym jej z tamtych czasów, gdyby nie jej biżuteria. Jej olbrzymie, etniczne naszyjniki przykuwały uwagę. Prowokowały do pytań o to skąd pochodzą, jakie było ich znaczenie. A Karolina opowiadała. Zawsze z pasją, zawsze z zaangażowaniem. I tak jakoś się polubiłyśmy, a później zaprzyjaźniłyśmy, a później… zrobiłam z Karoliną wywiad o jej fascynacji Turkmenami, ich sztuką, życiem codziennym, czyli wszystkim o czy opowiada wystawa w Muzeum Azji i Pacyfiku – Turkmeni. Sztuka codzienności.
Kiedy po raz pierwszy zetknęłaś się ze sztuką Turkmenów?
Wszystko zaczęło się od biżuterii turkmeńskiej, która zachwyciła mnie kilkanaście lat temu. Odkryłam ją w pewnej galerii w Paryżu, gdzie przez chwilę pracowałam w studenckich czasach.
To brzmi trochę jak opowieść z baśni o Ali babie. Weszłaś do sezamu pełnego skarbów orientu, ale to nie jedwabne dywany, ani filigranowe wyroby arabskich złotników przyciągają twoją uwagę, ale turkmeńskie ozdoby…
…o wyrazistych formach – rytmiczne i zgeometryzowane. Spodobały mi się rytowane wzory, czasami złocone lub wycinane w srebrnej blasze. I nieodłączne w tych ozdobach karneole, których czerwona barwa nie tylko zdobiła, ale miała także ochraniać.
Mijały lata, a fascynacja sztuką Turkmenów wcale Ci nie przeszła…
I prawdopodobnie nie przejdzie! W tej sztuce podoba mi się jednej strony prostota, spójność form, wzorów, uporządkowana kompozycja, ograniczona kolorystyka, zdominowana przez odcienie purpury, co jest typowe dla sztuki koczowniczej, a z drugiej strony – wyrafinowanie, dokładność wykonania niezależnie czy dotyczy to biżuterii, misternych haftów czy gęsto tkanych wełnianych kobierców.
Zatem wystawa była już tylko kwestią czasu…
Nie tak prosto! Od pomysłu do jego realizacji czasem musi minąć wiele lat! Plan wystawy dojrzewał, wraz z powiększającą się kolekcją muzealną. Do jego realizacji przyczyniły się również moje wizyty w Turkmenistanie.
Dokonałaś tym samym rzeczy niemal nieosiągalnej dla zwykłego turysty! Wiza do Turkmenistanu należy do najtrudniej osiągalnych na świecie, a Tobie udało się to…
…trzykrotnie. Dzięki temu miałam okazję poznać wspaniałe przykłady sztuki dekoracyjnej odwiedzając nie tylko wielkie aszchabadzkie muzea, ale także lokalne bazary. Tam wciąż można znaleźć nie tylko słynne purpurowe kobierce, ale także tradycyjne ozdoby i haftowane elementy garderoby.
I wciąż się je nosi?
Tradycyjne formy biżuterii są noszone przede wszystkim podczas ważnych ceremonii. Na co dzień zaś kobiety wybierają nieco skromniejsze formy ozdób, ale nawiązujące do tradycyjnych wzorców. Często są to przypominające koliste brosze lub zawieszki guliaka, z tworzącymi koncentryczną kompozycję, już nie karneolami, a sztucznymi kamieniami.
Kilka razy byłam na twoich wykładach o biżuterii Turkmenów. Moją uwagę zwrócił fakt, że praktycznie każda ozdoba miała magiczne znaczenie. Czy również obecnie Turkmeni przywiązują tak wielką wagę do amuletów i wzorów mających zapewnić ochronę przed nieszczęściem?
W tradycyjnych społecznościach turkmeńskich, których koczowniczy styl życia był uzależniony od surowej przyrody, wykształciło się specyficzne poczucie zagrożenia ze strony sił natury, przed „złym okiem czy na przykład demonami, zamieszkującymi pustynię. Dla ochrony stosowano zatem wiele amuletów. Miały one zróżnicowane formy i były przeznaczone przede wszystkim dla dzieci i młodych kobiet, ale nie tylko.
Czy można wskazać jakieś najpopularniejsze?
Na przykład trójkątne zawieszki i aplikacje naszywane na ubrania, na nakrycia głowy. Ozdabiano nimi również wnętrza. Według starych wierzeń koczowników Azji Centralnej funkcję amuletów pełniły także różne formy zoomorficzne, wśród których najczęściej występującymi są baranie rogi. Pojawiają się one przede wszystkim w wielu różnych w wersjach na haftach, gdzie są zwielokrotnione, jak np. na czapeczkach, obszyciach dekoltów czy strojów. Do biżuteryjnych form amuletów należą amuletnice, czyli ozdoby tumor, które łączą w sobie ślady starych wierzeń i islamu. Mają one formę cylindrycznych pojemniczków, osadzonych na trójkątnej plakietce, w których znajdują się zwitki papieru z wybranymi surami koranicznymi. Ciekawym przykładem biżuterii jest asyk – masywna, sercowata plakieta, mocowana u dołu spływających wzdłuż pleców kobiecych warkoczy.
Rozumiem, że te przedmioty zobaczymy na wystawie.
Zobaczymy znacznie więcej! Wystawa zabiera w bogaty świat haftów, zdobień, ornamentów, które pojawiają się zarówno w ubiorze jak i zwyczajnych przedmiotach, towarzyszących Turkmenom w codziennym życiu. Oprócz biżuterii, pokazujemy haftowane mankiety czy poły płaszczy, kilimowe taśmy do opasania jurty, kobierce, filcowe tkaniny dekoracyjne, bogato haftowaną ozdobę na głowę wielbłąda. Nie mogło zabraknąć też glazurowanej ceramiki, czy dzierganych wełnianych skarpet!
Wszystkie eksponaty należą do Muzeum Azji i Pacyfiku?
Wszystkie, poza jednym, który należy do mnie. Jest to pięknie haftowany płaszcz, barwiony indygo. Zdobyłam go wiele lat temu na pełnym skarbów Wielkim Bazarze w Stambule.
Kolekcja turkmeńska naszego muzeum jest bardzo spójna i reprezentatywna. Opiera się przede wszystkim na tradycyjnych tekstyliach. Sporą jej część stanowią tradycyjne stroje turkmeńskie – kobiece suknie koinek, szerokie spodnie balak czy różne stroje wierzchnie, które trafiły do zbiorów Muzeum dzięki licznym darom Ingi Pawłockiej, artystki turkmeńskiej polskiego pochodzenia. Dzięki innym darczyńcom udało się także pozyskać inny ciekawy strój – kożuch pasterski z karakułów, którzy przekazali Muzeum Jolanta i Redo. Pozostałe zbiory turkmeńskie jak np. liczne haftowane nakrycie głowy tahia czy unikatowe dywany filcowe zostały pozyskane w terenie m.in. przez Andrzeja Wawrzyniaka, założyciela i wieloletniego dyrektora Muzeum.
Na wystawie znalazły się również obrazy współczesnych Turkmeńskich artystów
Pierwszy z nich to Meret Kłyczew – wybitny grafik i karykaturzysta, którego prace wykonane w technice akwaforty i akwatinty przedstawiają tematy symboliczne. Drugi z prezentowanych artystów to zmarły w zeszłym roku Włodzimierz Pawłocki, malarz, działacz aszchabadzkiej Polonii i Konsul honorowy RP w Turkmenistanie. Jego prace to przede wszystkim kameralne obrazy olejne, przedstawiające sceny rodzajowe, pejzaże i otaczającą artystę rzeczywistość, osnute w pastelowej, rozbielonej kolorystyce.
Tę wystawę trzeba obejrzeć! Nadchodzi ku temu szczególna okazja. Już w najbliższy weekend, czyli 24 i 25 lutego odbędzie się Festiwal Azji Centralnej. W jego programie znalazły się wykłady naukowców i podróżników. Będzie można również zakupić rękodzieło z tamtego rejonu.
Link do wydarzenia
https://www.facebook.com/events/737245793138041/