Top
  >  Iran   >  Kobiety z syryjskich więzień
Allegoria syryjskiej kobiety

Allegoria syryjskiej kobiety

W syryjskich więzieniach torturowane są również kobiety. Dla nich wojenny koszmar nie zakończy się z chwilą ustania strzałów…

Na telebimie widzę Majed Sharbaji. W więzieniu Bashara al-Assada jej imię brzmiało „229”. Nosiła je przez siedem długich miesięcy. Podczas konferencji poświęconej kobietom więzionym w Syrii, zorganizowanej przez turecki Concience Movement, opowiada, jak trwała w przepełnionej celi, w której więźniowie musieli spać na zmiany. Na jej oczach kobiety rodziły dzieci, umierały z powodu chorób i ran zadanych podczas przesłuchań. – Przez jakiś czas przebywało z nami czteroletnie dziecko – wspomina. – Zakrywaliśmy mu uszy, żeby nie słyszało krzyków torturowanych. Bo do celi nie dochodziło światło, ale odgłosy przesłuchań więźniowie słyszeli bardzo wyraźnie. – Moja rodzina nie wiedziała czy żyję, a ja dopiero po wyjściu na wolność dowiedziałam się, że przesłuchiwano również moich rodziców i kilkuletnie dzieci. Mówi spokojnym głosem, ale oczy i tak zdradzają jej emocje. Nad tym nie można zapanować, choć tyle razy powtarza tę historię. Majed dobija się bowiem do wszystkich drzwi, za którymi stoi ktoś, któ może pomóc syryjskim kobietom. Pisała listy do prezydentów, do organizacji walczących o prawa człowieka, a dziś rozmawia z nami, w Stambule.

PIĘKNE SŁOWA

Kolejny prelegent. Tym razem głos zabiera wnuk Nelsona Mandeli. Przekonuje, by wierzyć w zwycięstwo, tak jak jego dziadek, bo tylko w ten sposób zmienimy świat na lepsze. Parlamentarzystka z Ekwadoru wyraża swój sprzeciw wobec łamania praw człowieka, piosenkarka z Azerbejdżanu Azarin mówi o swoim poparciu dla sprawy, a parlamentarzystka z Pakistanu jest wstrząśnięta ogromem zbrodni. Przedstawicielka Ukrainy idzie na całość. Wygłasza płomienną mowę, w której zapewnia że wszyscy zbrodniarze zostaną ukarani, wszystkie kobiety pomszczone, a Ukrainki do końca murem będą stały za Syryjkami. Czy ona naprawdę wierzy w to, co mówi?
– Chcesz znać moje prywatne zdanie? – mówi mi oficjalny dyplomata jednego z „państw upadłych”. – Sprawiedliwość nie istnieje, a prawdziwi zbrodniarze, którzy pociągają za sznurki, nigdy nie zostają osądzeni.
Tym bardziej, że Iran i Rosja, czyli wielcy gracze decydujący obecnie o losach Syrii podczas spotkań w Astanie, otwarcie popierają Bashara al-Assada. Turcja, trzeci rozgrywający podczas rozmów pokojowych w Astanie, choć nie skrywa swoich sympatii do Armii Wolnej Syrii, prawdopodobnie przystanie na to, by al-Assad utrzymał władzę. Trudno zatem oczekiwać, by w syryjskich wiezieniach nastąpiła „zmiana warty”.

INTERWENCJE

– Chcielibyśmy przynajmniej wyciągnąć z nich kobiety – mówi Nalan Dal z Foundation for Human Rights and Freedoms and Humanitarian Aid (IHH). Turecki NGO’s powstał w 1995 roku. Choć niesie pomoc w punktach zapalnych na wszystkich kontynentach, kojarzony jest przede wszystkim ze swej działalności na Bliskim Wschodzie. Po raz pierwszy głośno o IHH zrobiło się w 2010 roku, kiedy należący do organizacji statek MV Mavi Marmara z pomocą humanitarną próbował przebić się przez izraelską blokadę strefy Gazy. Zanim jeszcze opuścił wody eksterytorialne, na pokład wtargnęło wojsko izraelskie. W wyniku interwencji zginęło dziewięciu aktywistów. Efekt? Jeszcze nigdy wcześniej Ankara nie była tak blisko zerwania stosunków dyplomatycznych z Tel-Avivem. Podobny incydent miał miejsce we wrześniu 2016 roku. Wówczas przez blokadę Strefy Gazy próbował przebić się inny statek należący do IHH – Zaytouna-Oliva z 26 aktywistkami na pokładzie. Tym razem interwencja zakończyła się jedynie aresztowaniami.
IHH śledzi również przebieg wojny w Syrii. Dwa lata temu powołało do życia Concience Movement – ruch społeczny stawiający sobie za cel uwolnienie Syryjek z więzień.
– Według naszych szacunków ich liczba wynosi około siedmiu tysięcy – mówi Nalan Dal.

TYPOWE HISTORIE

Mona w więzieniu siedziała blisko rok. Pod jakim zarzutem? – Oczywiście, że za terroryzm! – nie skrywa dumy. Następnie składa dłoń, jak to robią dzieci bawiące się w rewolwerowców i celuje we mnie. – Popatrz, jaka ze mnie niebezpieczna terrorystka!
W 2011 roku Mona wkraczała w dorosłe życie. Ukończyła uniwersytet, wyszła za mąż. Kiedy na świat wydaje pierwsze dziecko w Damaszku padają pierwsze strzały. Jej maż zaciąga się do armii Wolnej Syrii. To wystarczyło, by Mona trafiła za kratki.
– To typowy scenariusz – tłumaczy Nalan. – Kobiety najczęściej zostają aresztowane przez działalność opozycyjną swoich braci, mężów lub ojców.
Wkrótce jednak jej mąż również zostaje aresztowany. Wtedy Mona widziała go po raz ostatni. – Był w takim stanie, że nie sądzę, by jeszcze żył – mówi. Ale wciąż ma nadzieję i czeka.
– Mój mąż zmarł na moich oczach – dołącza do nas Nidal – drobna dziewczyna ukrywająca swą twarz nikabem. – Nie wytrzymał widoku gwałcących mnie żołnierzy podczas przesłuchania.
– Zbrodnie przeciwko kobietom popełniane są przez wszystkie strony konfliktu – dodaje Nalan Dal. – Przed oczami mam jedną z mieszkanek Aleppo, która trafiła do naszego obozu. Jej ojciec zwołał całą rodzinę – dzieci, dorosłych i starców, w sumie osiemnaście osób, by wspólnie w jednym schronie przeczekali bombardowanie. Kiedy ucichło, cieszyli się, że żaden pocisk nie spadł na ich dom. Nie wiedzieli, że do miasta wkroczyła piechota. Wojsko przetrząsało każdy dom w poszukiwaniu żywych. Kiedy znaleźli jej rodzinę, mężczyzn i chłopców ustawili po jednej stronie, kobiety i dziewczynki po drugiej. Nasza podopieczna zemdlała, gdy zaczęli zdzierać z niej ubranie. Gdy się ocknęła nikt nie żył. Najprawdopodobniej oprawcy myśleli, że zmarła, dlatego jej nie zastrzelili…

HUMANITARNA KONKURENCJA

Gwałt jest nieelegancką zbrodnią. Opis każdego z przypadków ociera się o emocjonalny kicz.
– W zeszłym roku zrobiliśmy film promocyjny naszej fundacji – mówi Nalan – Czarna ściana, a na jej tle dziewczyna odwrócona tyłem do widzów opowiada swoją historię. Z detalami, o tym jak pozbawiono ją godności w więzieniu.
W Europie film nie wzbudził zainteresowania. Natomiast w krajach Islamskich odzew był na tyle silny, że Concience Movement odważyła się zorganizować pokojowy marsz kobiet do granicy z Syrią! Przyjechało kilka tysięcy kobiet! – Nalan nie ukrywa dumy. – Za sprawą tego wydarzenia doprowadziliśmy do wpisania do protokołu rozmów pokojowych w Astanie punktu dotyczącego uwolnienia syryjskich kobiet. To był nasz wielki sukces.
Wśród uczestniczek marszu brakowało jednak Europejek. Może dlatego, że w tym czasie oczy Europy zwrócone były w stronę innego marszu – Civil March for Aleppo. Jego organizatorka została nominowana do pokojowej Nagrody Nobla.

ROZSTAJE KULTUR

Bliski Wschód nie boi się dosłowności, podczas gdy Europa podąża ścieżką ku doskonałości w sztuce owijania w bawełnę. W Europie nie przewierca się wiertarką kolan, tylko stosuje niedozwolone kary cielesne, nie mówi się o wilgotnych, zarobaczywionych celach bez dostępu światła, w których konają pobici do żywego mięsa więźniowie, tylko o nieludzkich warunkach. Żeby zatem trafić do Europejczyków, Concience Movement zrealizowało kolejny film. Zaczyna się niczym reklama zupy w proszku. Szczęśliwa mama miesza ją w kolorowym garnku i podaje do stołu swojemu szczęśliwemu mężowi i szczęśliwemu dziecku. Kamera robi najazd na szczęśliwą twarz męża, który właśnie kieruje pierwszą łyżkę wywaru w stronę ust, gdy nagle rozlegają się pierwsze strzały. Kamera w zwolnionym tempie rejestruje, jak twarze przed chwilą szczęśliwej rodziny wykręca grymas przerażenia. Kolejne eksplozje niszczą telewizor, wieżę, kule dziurawią ściany… Nagle w kadrze pojawiają się żołnierze. Rozdzielają rodzinę. Na planie zostaje kobieta. Tylko że teraz ma posiniaczoną twarz i związane ręce. Kamera idzie wzdłuż ściany. Przed oczami mijają sylwetki innych kobiet. Wszystkie są posiniaczone, ze skrepowanymi rękami z hustami na głowach. Dalej jest już tylko krata, a za nią dawne mieszkanie europejskiej rodziny.
– Czy ten obraz trafi do Europejczyków?
– Może…

BAŁKAŃSKIE ANALOGIE

Więzienie stanowi niezręczny fragment życiorysu. Szczególnie w przypadku kobiet wywodzących się z tradycyjnych społeczności, w których czystość stanowi wartość samą w sobie. Już sam fakt, że nocowały spoza domem sprawia, że jej dobre imię staje się kwestią dyskusyjną. Jeśli do tego istnieje możliwość, że została zgwałcona, lub gwałt jest niezaprzeczalnym faktem, kobieta zostaje wyrzucona poza nawias.
Sabiha z Bośni i Hercegowiny nasłuchała się podobnych historii. Od ponad dwudziestu lat pracuje z kobietami, które zostały zgwałcone podczas wojny w dawnej Jugosławii.
– Te kobiety oczekiwały wsparcia od najbliższych, a najczęściej zostawały odrzucone. Do dziś trudniej im znaleźć pracę, większość z nich nie ma szans na założenie rodziny…
W jednym z regionów Bośni i Hercegowiny aktywistom na rzecz ofiar wojny udało się wywalczyć dla nich specjalny status ofiary wojennej i pensje w wysokości 300 euro. – Nie jest to dużo, ale zawsze coś. Wkrótce okazało się, że samo przyjmowanie tej zapomogi powtórnie zaczęło je stygmatyzować.

EMIGRACJA

Mona po wyjściu z wiezienia również została sama. – W tej chwili utrzymuję kontakt jedynie z rodzicami i rodzeństwem. Telefoniczny. Mona długo bowiem szukała pracy w Damaszku. Poddała się. Wyjechała do Antiochii – miasta przy samej granicy z Turcją, z nadzieją, że tam nikt nie będzie pytał o jej przeszłość. Rzeczywiście, pojawiło się kilka ofert, ale… wolontariatu. – Jak mam taką pracą wykarmić dzieci? – pyta. – Dlatego przyjechałam do Stambułu.
Nidal również rozpoczęła nowe życie w Stambule. Czy wrócą do Syrii po wojnie? Nigdy.

WOJENNE POST SCRIPTUM

Aisha z Kuwejtu zna setki podobnych historii. Od kilku lat spisuje relacje Syryjek, które wyszły z syryjskich więzień. W zeszłym roku wzięła udział w Marszu Kobiet, bo chce wierzyć, że pewnego dnia wszystkie kobiety odzyskają wolność, że zostanie im udzielona pomoc psychologiczna, ale co do jednego nie ma złudzeń.
– Dopóki nie zmieni się nasza arabska mentalność, dla tych kobiet wojna nigdy się nie skończy. Tylko że to my – Arabowie – musimy te zmiany wypracować. Bo tylko my wiemy, jak poruszać się w meandrach naszej mentalności.
– Myślisz, że to się kiedyś uda? – pyta Mona.
– Za kilka pokoleń, inshallah…

post a comment