Nie taki świat jest straszny jak go nasze media malują!
Meczet w Damaszku
– Co się z tobą działo? Bałem się o ciebie.
Spojrzałam znakiem zapytania. Piotrek, dziennikarz TVP, męską część meczetu zaliczył w kilka minut. Potem czekał, długo czekał na mnie, a jego myśli stawały się coraz ciemniejsze.
– Pomyślałem, że powiedziałaś im, że jesteś katoliczką i teraz masz problemy…
– Jasne, że im powiedziałam! Od razu.
– Nie bałaś się?
Nie bałam. W każdym miejscu świata najważniejsza jest szczerość. A ja byłam z nimi szczera. Wyznaję religię księgi, podążam do jednego boga, ale inną ścieżką. Nie musiałam mówić: nie nawracajcie mnie.
Jezus i Husajn
– Co myślisz o Husajnie? – spytała Raykhane
– To co my o Jezusie.
Reykhane tylko spojrzała. Jak każdy wyznawca islamu bardzo szanuje Isę, czyli Jezusa, jednocześnie nie wierzy, że Bóg pozwoliłby swojemu prorokowi zginać w tak potworny sposób. Dziewczyna wiedziała więc doskonale, że żyję w błędzie. Ale mimo to coś nas łączy – współodczuwanie bólu po śmierci.
Imam z meczetu w Qom
Kilka dni później przyjechałam do Qom – teologicznej stolicy szyizmu. Zaproszono mnie do pokoju dla gości. Weszłam do wnętrza urządzonego w stylu późnego baroku. Ściany zdobiła sztukateria, na stoliki w stylu Ludwika XIV ktoś położył dla mnie poczęstunek. Chwilę później przysiadł się do mnie mułła. Nie mogłam przepuścić takiej okazji! Nareszcie mogłam zadać wszystkie pytania, które narosły mi w głowie podczas podróży przez Iran. Tym razem rozmawialiśmy więc o religii. Chciałam wiedzieć, co duchowny szyicki myśli o Husajnie.
– Husajn zginął za prawdę – mówi mułła z Qom. – Za uczciwość, za przyzwoitość, za wolność, miłosierdzie, za nas.
I już nie rozmawialiśmy o Husajnie i Jezusie, tylko o prawdzie, przyzwoitości, miłości… Wtem rozległo się wołanie na modlitwę.
– Pan chyba musi już iść..?
– A tam! – tylko machnął ręką. – Tak dobrze się nam gada!
I dalej rozmawialiśmy o nadziei, miłości, uczciwości i wierności zasadom aż do końca. To były tematy, które podsunęły nam nasze światy.