Indonezja – informacje praktyczne
Indonezja to wspaniały pomysł na wakacje. Oto garść informacji praktycznych, które pozwolą ci wygodnie zwiedzić ten kraj.
Waluta
Indonezyjskie rupie IDR
100 000 IDR = ok. 25 zł
Wymiana pieniędzy
W Polsce jest możliwość zakupu Indonezyjskich Rupii. Jest kilka kantorów w Warszawie, gdzie można kupić (ale już nie sprzedać) walutę Indonezji. Na początek warto kupić ok. 5 mln rupii. Już na miejscu w zależności od wygody wybieraliśmy pieniądze z bankomatów lub korzystaliśmy z kantorów wymiany walut. Wymienialiśmy euro albo dolary z czego chętniej były wymieniane dolary. Jeśli chodzi o kantory, w miastach jest ich sporo, poza dużymi miastami jest z nimi czasem problem. Jeśli był nam potrzebny prosiliśmy taksówkarzy, żeby nas zawieźli.
Ceny
W Indonezji zostaliśmy milonerami. Nie znaczy to, że nagle się wzbogaciliśmy, co to to nie! Umożliwił nam to kurs waluty. Ceny zaczynają się od 500 rupii za toaletę, przez 12 000 IDR (ok. 3 zł) za obiad, po 800 000 IDR (100 zł) za bilet do jaskini. Po przeliczeniu na złotówki okazuje się, że mimo groźnego wyglądu ceny są niskie lub śmiesznie niskie. Kilka razy były tak niskie, że musiałam sprawdzić jeszcze raz kurs, czy aby się nie pomyliłam.
To wszystko ma jednak swoją drugą stronę. Tani obiad na mieście, będzie składał się głównie z ryżu lub makaronu. Wszelkie dodatki będą symboliczne.
Wielu Indonezyjczyków nie stać nawet na taki wydatek. W Parantesis – plaży na której wypoczywają Indonezyjczycy znakomita większość, szczególnie jeśli przyjeżdżają całą rodziną ogranicza się do zakupu chińskiej zupki w kubku za 5000 rupii.
Ludzie, którzy szyją nasze luksusowe ubrania, zbierają dla nas najdroższą kawę świata, czyli Kopi Luwak, eksportują drzewo tekowe, którymi wykładane są luksusowe jachty zarabiają, jeśli mają szczęście ok. 6 mln. Rupii w Dżakarcie i 3 mln w Yogyakarcie na miesiąc. Nawet przy śmiesznie niskich, z naszego punktu widzenia, cenach – trudno tu przeżyć.
Przykładowe ceny
Woda 1,5 l – 2000 Rp (0,50 zł)
Jogurt – 4000 Rp (1 zł)
Kokos na ulicy – 5000 Rp
Piwo w barze – 3000 Rp
Obiad na ulicy – od 12 000 Rp
Obiad w restauracji – 300 000 Rp
Butelka wina – od 300 000 Rp
Przydatne aplikacje
Przed podróżą ściągnij sobie trzy aplikacje.
- Traveloka – do rezerwacji biletów kolejowych, autobusowych i lotniczych.
- Grab – odpowiednik UBERa. Zarezerwujesz taksówkę oraz zamówisz jedzenie.
- Agoda – rezerwacja noclegów. Odpowiednik booking.com
Korzystaliśmy również z booking.com
Transport
Riksze i tuk tuki– Najbardziej klimatyczny środek transportu. Świetnie się nimi jeździ, gdyby nie wszechotaczające i koszmarnie dymiące skutery prosto w twoją twarz. Ceny podlegają negocjacji. Zazwyczaj są bardzo niskie niskie, choć zazwyczaj taksówka wychodziła nam taniej.
Taksówka – najtańszy i najwygodniejszy środek transportu. Polecam aplikację GRAB, która działa jak nasz bolt albo uber. Możesz płacić za przejazd gotówką. Zazwyczaj samochody mają klimatyzację. Przejazdy są bardzo tanie. Za przejazd z Jogyacarty do parantitis zapłaciliśmy ok. 140000 rupii. Przy okazji kierowcy bardzo często świadczą również usługi turystyczne, to znaczy możesz u nich zamówić całodniowe wycieczki.
Rezerwacje biletów kolejowych i lotniczych
Bilety na pociąg możesz kupić w kasie na krótko przed wyjazdem pociągu, licząc ze jeszcze są bilety albo z wyprzedzeniem przez aplikację traveloka i tę opcję polecam. Kupując bilet przez aplikację istnieje możliwość zapłaty gotówką, ale jest nieco ukryta. Otóż jeśli chcesz zapłacić w ten sposób, wybierz opcję Indomaret lub Alfamart i zatwierdz. Otrzymasz kod z rezerwacją ważną przez pół godziny. Ten kod musisz pokazać w wybranym sklepie, a następnie zapłacić. Po dokonaniu wpłaty otrzymujesz kolejny kod na podstawie którego wydrukujesz bilet na stacji kolejowej. Brzmi trochę pokrętnie, ale jest to banalnie łatwe i wygodne.
Wbrew pozorom system jest sprawny i bardzo ułatwia życie. Koleje jeżdżą jednak bardzo wolno i jeśli chcesz się przerzucić z jednego końca wyspy na drugi, rozważałabym samolot. Bilety lotnicze również kupisz przez Travelokę w ten sam sposób.
Noclegi
Poprzez booking com i agoda.com. Przed rezerwacją upewnij się, że pokój posiada okno! W pokojach bez okien zamiast wentylacji masz klimatyzator. Ich jedyną zaletą jest to, że w środku nocy nie obudzi cię muezzin z wezwaniem na modlitwę, a poza tym same minusy.
Ludzie
Indonezyjczycy to drugi powód po niewyobrażalnym pięknie przyrody, dla którego chcę wrócić do tego kraju. Są uczynni, serdeczni, weseli, mimo, że życie ich nie rozpieszcza. Przede wszystkim są bardzo kontaktowi. Dla nich nie istnieją bariery, których nie da się pokonać, by chwilę porozmawiać. Nie znają angielskiego? od czego google translator? nie specjalnie umieją pisać? Można włączyć mikrofon.
Lubią, kiedy robi się im zdjęcia, ale jeszcze bardziej lubią robić sobie zdjęcia z tobą. Przy okazji każda taka sesja stanowi źródło śmiechu i radości. Rozmawiaj z nimi, uśmiechaj się do nich, kupuj od nich i się nie targuj, bo nawet jeśli chcą Ci coś sprzedać za podwójną cenę, to i tak jest to darmo, a dla nich zarobione pieniądze stanowić będą wymierne wsparcie.
Przewodnicy
Żeby zobaczyć najpiękniejsze miejsca musisz dojechać samochodem. Nie ogarniam logiki ruchu ulicznego, dlatego zrezygnowaliśmy z wypożyczenia samochodu. Tym bardziej, że wynajęcie kierowcy, który cały dzień nas woził nie jest drogi. Wycieczki całodniowe kosztują ok. 600 – 800 tys. w zależności od miejsca i trasy.
Nie trudno znaleźć przewodnika/kierowcę. W Yogyakarcie zaczepił nas na ulicy i ujął nas tym, że pokazał zeszyt z ręcznie zapisanymi rekomendacjami. kiedy usłyszał, że jesteśmy z polski, otworzył na stronie zapisanej przez turystę z Polski, po polsku. pojechaliśmy z nim pierwszego dnia i w połowie naszej wycieczki wiedzieliśmy, że następnego dnia też chcemy z nim pojechać. Saruman, bo tak go nazwaliśmy, dowiózł nas w miejsca, które są tego warte, a że w branży jest od lat, wszędzie udało nam się wejść bez kolejki.
Kolejnego kierowcę spotkaliśmy na GRABie. Wiózł nas na plażę, a w samochodzie miał ulotki ze swoimi propozycjami wycieczek. Spędziliśmy z nim cały dzień i pokazał nam miejsca, które sam odkrywa w wolnym czasie.
Indonezyjczycy są bardzo uczciwi, serdeczni i opiekuńczy. po pierwszym dniu wiedzieliśmy, że możemy im zaufać.
Sprawdzeni przewodnicy
Trekking na wulkan Kawach Ratu (Dżakarta) 850 000 IDR (2 osoby)
Dudi Crater’s Guide / Jungle Ranger +62 815 1969 8929
Przewodnicy wokół Yogyakarty
Sutarman Sabar (angielski, japoński) +62 878 3986 2843
Yodi – +63 813 3787 6540 (angielski)
Przewodnik na Ijen
Sugi Ijen (FB)
Zwiedzanie
Najbardziej spektakularne widoki to wschody słońca. Żeby zobaczyć Bromo, musieliśmy wstać o 3 nad ranem. O 1 nad ranem wyruszyliśmy na Ijen. Generalnie pierwszy raz na wakacjach wstawałam wcześniej niż wstaję w Polsce, a że lubię spać, czasami czułam się jak na obozie kondycyjnym. Ale warto pocierpieć, bo widoki rekompensują ból świadomego istnienia na baczność przed wschodem słońca.
Kuchnia
Podstawę kuchni stanowi ryż lub makaron – najczęściej chiński z dodatkami. W zależności od miejsca i od ceny będzie zmieniać się proporcja dodatków do ryżu. Najtaniej zjesz na ulicy (od 12 000 IDR), ale w Dżakarcie radziłabym się zastanowić. My zrezygnowaliśmy na widok „trójmiskowego” systemu mycia naczyń, który polega na wkładaniu brudnych naczyń do jednej miski z detergentem, a następnie przekładaniu do jednej z dwóch z wodą bez detergentu. Świadomie nie użyłam określenia „czysta woda”, bo jest ona czysta tylko na początku wieczoru…
Chętniej zatrzymywaliśmy się w barach mieszczących się w budynkach. Jedzenie jest w nich porównywalne jak na ulicy, tylko nie widzieliśmy, w jakim systemie myte są naczynia. Pomagało 🙂
Dzień bez wody kokosowej był dla nas straconym dniem. Kokosy indonezyjskie są olbrzymie i po brzegi wypełnione ożywczym napojem. Praktycznie wszędzie, czy to centrum miasta, wioska, czy bezdroża było mnóstwo stoisk z kokosami. Wywieraliśmy owoc, a sprzedawca otwierał go nam maczetą i podawał ze słomką i łyzką do wybrania miaższu. W indonezyjskich upałach była to prawdziwa ambrozja, wzmacniająca i zapewniająca niesmiertelność w niesprzyjających warunkach klimatycznych. Często oprócz koksów, można było kupić samą wodę kokosową. Przechowuje się ją w plastikowych zbiornikach i sprzedaje w torebkach foliowych.
Śniadanie indonezyjskie to ryż z rosołem i ze smażonym kurczakiem. Zamawiając smażonego kurczaka otrzymasz dosłownie smażonego kurczaka, czyli na stół może wjechać jego wysmażona głowa, łapka czy skrzydełko.
W restauracji zjesz bardzo smacznie, ale za obiad dla dwóch osób zapłacisz około 600 000 IDR.
Kuchnia nie zawojowała naszego serca, ale kilku dań musisz spróbować.
Nasi Goreng – smażony ryż z warzywami
Sate Ayam – grilowany kurczak
Bakso – zupa z kulkami mięsnymi
Rawon – zupa na wołowinie
Pułapki kulinarne
Poza dużymi miastami zapomnij o jogurcie, czy innych przetworach mlecznych. Zamiast jogurtu sprzedaje się tu bardzo słodkie napoje jogurtowe o ser również jest dość trudno, chyba że satysfakcjonuje Cię ser topiony.
Kawa Kopi Luwak jest doskonała. Tę sztandarową kawę indonezyjskich plantacji, jedną z najdroższych i najszlachetniejszych na świecie, tu zazwyczaj wypala się na oko w ręcznych wypalarkach. Zatem najczęściej jest przepalona, dodatkowo serwuje się ją w formie zalewajki…
Na płaszczyźnie kawy i herbaty regularnie dochodziło do wielu nieporozumień. Indonezja jest krajem postkolonialnym, bezlitośśnie drenowanym przez holendrów i Japończyków. Indonezyjczycy stanowili dla nich jedynie tanią siłę roboczą lub po prostu siłę roboczą, którą co najwyżej się karmi. I to licho. Całe bogactwo tej ziemi w postaci kawy, drzewa tekowego i innych produktów szło na eksport, a zyski trafiały do kieszeni kolonizatorów. Jeśli w kraju zostawała kawa, to najtańsza. I tak niestety zostało. Nad ladami barów zwisają całe taśmy najróżniejszych jednorazowych kaw instant. Do wyboru: 3 w jednym, dwa w jednym, cappuccino. Wszystkie z cukrem i wszystkie rozpuszczalne. Jest jednak jeden rodzaj saszetek z kawą mieloną bez cukru. Czasem trzeba długo szukać, ale jest nadzieja.
Herbata najczęściej występuje w formie Ice tea. Pewnego razu trafiłam do autentycznej kawiarni elegancko urządzonej białymi meblami. Na białej ladzie, na której stał gigantyczny ekspres do kawy i lodówka z dwoma ciastkami leżało menu, a w nim herbata. Wow! Poproszę!
– Na gorąco czy na zimno?
Mam i wybór!
– Na gorąco poproszę.
Pan spojrzał dziwnie, ale może tu się nie pije gorącej herbaty. Za chwilę dostałam wrzące Ice Tea…
Indonezyjczycy słodzą z automatu. Dlatego patrz sprzedawcom na ręce, bo oni hasło „no sugar” często rozumieją jako mniej cukru, czyli zamiast dwóch łyżek jedna i pół. Czasem w ogóle go nie rozumieją, a czasem nawet jeśli rozumieją, to z automatu i tak sypią. Dlatego jeśli nie słodzisz kawy lub herbaty, koniecznie o tym pamiętaj! Jeśli zamówisz herbatę, to na pewno dostaniesz ulepek, jeśli poprosisz, by nie dodawano do niej cukru, istnieje szansa, że będzie mniej słodka.
Poza dużymi miastami trudno kupić świeże warzywa czy owoce.
Pod żadnym pozorem nie zgadzaj się na dodawanie lodu, ani do napoju z lodem! Lód robi się poprzez zamrażanie wody z kranu w torebce foliowej. Następnie młotkiem i dłutem się go kruszy.
Lekarstwa
Indonezyjczycy jeżdżą skuterami na bardzo niskiej jakości paliwie. Skutkiem tego powietrze, szczególnie w dużych miastach jest fatalne. Przez cały wyjazd dusiliśmy się i kasłaliśmy. Zresztą Indonezyjczycy również cały czas kaszlą. Nawet żyjąc w tym powietrzu od urodzenia, trudno do niego przyzwyczaić organizm. Mają jednak doskonałe sposoby na przyniesienie ulgi drogom oddechowym. Wszędzie, czy to w sklepach, czy na stacjach benzynowych kupisz saszetki z najróżniejszymi syropami na gardło i kaszel. Wypijaliśmy jakieś 3-4 dziennie i można było żyć.
Zwiedzając duże miasta na wszelki wypadek zaopatrz się w maseczki. Pozwolą oddychać.
Pamiątki
Dokonaliśmy rzeczy niemożliwej – w natłoku wrażeń umknęły nam sklepy z pamiątkami. Owszem, czasem je widywaliśmy, ale zazwyczaj w ich pobliżu działo się zbyt dużo ciekawych rzeczy, żeby tracić czas na zakupy. Refleksja przyszła dzień przed odlotem w Dżakarcie, ale było już za późno. Szukanie sklepu z pamiątkami w kilkudziesięciomilionowym mieście ma mniej więcej tyle sensu, co szukanie stogu siana, żeby wydobyć z niego igłę.
Wtedy pożałowaliśmy, że w Jogyakarcie wzgardziliśmy batikami, słodyczami czy innymi gadżetami… Tak, tam na głównej ulicy czy na bazarze znajdziesz cuda rękodzieła i szczyty tandety na jednym stoisku. Polecam!
Szczególnie polecam batiki z pracowni Culture Intersection. Gdzie się znajduje? Nie wiem. Zapytaj pierwszego lepszego sprzedawcę na głównej ulicy. Zaprowadzi.
Kup książkę!
Zapraszam do zakupu mojej pierwszej książki!
Jest to zbiór opowieści o Polsce, których wspólnym mianownikiem są skarby.
Po pierwsze: fascynujący ludzie, których spotykałam na swojej drodze i ich wspomnienia
Po drugie: niezwykłe historie, które opowiedziały mi kamienie, domy czy dzieła sztuki
Po trzecie: magiczne miejsca, niesłusznie skromne, które skradły moje serce