Sekrety Zielonej Wróżki, czyli wszystko o absyncie
Z Zielonej Wróżki to niezłe ziółko! A właściwie trzy ziółka – piołun, anyż i koper włoski, bo to właśnie one stanowią bazę absyntu. O mocach tego napitku krążą legendy…
Wystarczyło, że Zielona Wróżka stanęła na stole i już zaczynało się przedstawienie. Ponoć z każdym łykiem mocniej i mocniej mamiła wizjami, nęciła twórczą nieważkością i czarowała smakiem. Nie zawsze jednak Zielona Wróżka jest zielona. Istnieją dwa rodzaje Absyntu. Jego podstawowa forma jest przezroczysta zwana Blanche lub la Bleue. Dopiero w procesie maceracji nabiera swojej zielonej barwy. Taki trunek nazywa się verte.
Przyjaciółka artystów
Niezależnie jednak od koloru, kochali ją wszyscy. Strumieniami lała się w wojskowych koszarach. Bezrozumnie wlewali ją w siebie zwykli obywatele. Kokietowała artystów. Swoją muzą uczynili ją Hemingway, Van Gogh, Picasso, Baudelaire i wielu innych… Do dziś znawcy toczą spory jaki był jej wkład w powstanie ich poszczególnych dzieł. Czy stało się to za sprawą procentów, czy może rytuału, jaki towarzyszył piciu?
Rytuał
Absynt nalewa się do szklanki, następnie kładzie się na niej specjalną, podziurawioną łyżeczkę z cukrem, to wszystko zaś ustawia pod kranikiem, z którego powoli kapie zimna woda. Za jej sprawą przezroczysty trunek mętnieje i się zabiela. Trwa to kilka minut, podczas których umysł, choćby i z nudów, może oddać się twórczej pracy.
Trunek rozpowszechnił się mniej więcej w połowie XIX wieku. Szczyt popularności osiągnął w początkach XX wieku, wtedy jego spożycie wzrosło do 30 mln litrów rocznie. Oj, mieszała zielona wróżka w głowach, aż stali się o nią zazdrośni producenci wina! Nic dziwnego, że stanęli na głowie, by zakazać produkcji tego alkoholu.
Winne działa
Twierdzili, że tajemnica mocy wróżki kryje się w tujonie – substancji halucynogennej występującej w liściach łopianu. To wystarczyło, żeby wydać wyrok na Zieloną Wróżkę. Pierwszy zakaz wstępu na stoły wydano w 1905 roku w Wolnym Kongo. Za jego przykładem poszły kolejne państwa europy i Ameryk. W 1915 dołączyła do nich Francja.
– Nastały dla nas ciężkie czasy – mówi właściciel jednej z destylarni w Pontarlier.
Produkowane tam Absynty cieszyły się międzynarodowym uznaniem.
– Musieliśmy się przestawić na inne alkohole. Ale te nie miały już tego czaru…
Na wygnaniu
Szczęśliwie zakaz nie obowiązywał w Czechach i w Wielkiej Brytanii. Tam zachowała się sztuka wytwarzania Absyntów i tam odrodziła się jego popularność. Koniec końców w 1998 roku zniesiono zakaz spożywania w większości krajów, o ile zawartość tujonu nie przekracza 10 mg/l.
Rehabilitacja
– Być może dotarło do decydentów, że przy takim stężeniu trzeba by pić 10 litrów absyntu dziennie – dodaje. – By wróżka łaskawie zabrała w podróż.
Przy 70% trunku jest dość ambitnym wyzwaniem. Dopiero jednak w 2002 roku naukowcy zadali sobie pytanie – ile zatem tujonu zawierały dawne absynty? Okazało się, że od 0,5 do 48,3 mg/l, czyli porównywalnie, a nie 260 jak wcześniej sądzono.
– Jednak żadne dowody naukowe nie zmiękczyły stanowiska francuskich władz – żalą się właściciele wytwórni absyntu w Ponterlier. – Możemy go produkować, ale nie możemy sprzedawać…
Co zatem zrobili pomysłowi Francuzi. Być może za podszeptem Zielonej Wróżki zmienili nazwę na spiritueux à base de plantes d’absinthe (wódka na bazie piołunu). Nie ma paragrafu, który zabrania sprzedaży tego trunku!