Cudów nie ma, czyli Lourdes w czasach pandemii
W Lourdes słychać jedynie szelest liści. Pandemia przyniosła ciszę, w której najłatwiej się spotkać z Bogiem…
Ulica prowadząca do sanktuarium odżyła po lockoucie. Nie cała. Działa nieco ponad połowa sklepów. Zaledwie w kilku hotelach palą się światła. Cisza. Na ulicy spotykam zaledwie kilku zbłąkanych pielgrzymów. Mijam puste restauracje, wchodzę do pustych sklepów, z Maryjami albo buteleczkami w kształcie Madonny do nabrania cudownej wody. Nagle dzwoni telefon. To Gosia Redel – Wąchała zaprasza mnie na urodziny swojej kawiarni 4 Pokoje. Przyjmuję. Chwilę rozmawiamy i przed rozłączeniem się rzucam:
– Pozdrawiam z Francji.
– Jesteś za granicą? To może przygotujesz krótki pokaz o tym jak wygląda Europa w czasach pandemii?
Zrobię, bo od kilku dni cisza prowadzi mnie za rękę…
…do sanktuarium
Za bramą muszę założyć maskę. Bezwzględny obowiązek ich noszenia obowiązuje na terenie całego sanktuarium. Cuda przytrafiają się bowiem zdecydowanie rzadziej niż COVID-19. Dlatego na terenie całego sanktuarium wprowadzono nowe zasady bezpieczeństwa.
– Z powodu pandemii zamknęliśmy część strefę z basenami z cudowną wodą – mówi zakonnica z Centrum Informacji. – Wciąż jednak można nabrać do woli cudownej wody. Tylko, że z kranów. Krany też przystosowaliśmy do pandemii. W tej chwili są bezdotykowe. Woda zaczyna lecieć, kiedy położysz pod nimi rękę. Kilka minut później tam jestem. Wyciągam rękę i słyszę jedynie szum wody oraz kościelne dzwony…
Gra w kropki
Wciąż jednak dzwony mają tu komu bić. Wciąż przybywają tu pielgrzymi. Indywidualni, jak ja, ale są. Kłaniają się Pani w Grocie, a potem siadają w ławkach na miejscach oznaczonych białą kropką i zastygają w modlitwie.
W patrzeniu. Są jeszcze kropki wyrysowane na ziemi, dla tych, którzy zdecydują się stać. Przy tej bowiem ilości pielgrzymów dla każdego starczy miejsc siedzących. Każdy znajdzie dla siebie miejsce siedzące jeżeli tylko chce. Jeśli chce postoi w kółku. Jeśli chce spojrzeć w oczy Madonnie z mozaiki nad ołtarzem w bazylice, musi przed wejściem zdezynfekować dłonie żelem antybakteryjnym. Stoi przy wejściu, na stoliku tuż przy suchej kropielnicy.
Kropki wyznaczają miejsca dozwolone. Są na ławkach, wokół figur, przy których zwykli byli się modlić pielgrzymi. Kiedy byli.
Chude lata
Rozkład mszy świętych wydrukowano jeszcze przed pandemią. Praktycznie połowa z nich się nie odbywa. Bo nie ma dla kogo.
– Lourdes żyło przede wszystkim z grup zorganizowanych, które rezerwowały swoje przyjazdy z rocznym wyprzedzeniem – mówi Mary, właścicielka jednego z hoteli. – Przez trzy miesiące lockdownu nikt nie przyjechał. Po otwarciu granic sytuacja wcale się nie poprawiła. Odwołano większość rezerwacji do końca roku. W tej chwili, ze względu na niepewną sytuację, nie dokonuje się rezerwacji na przyszły rok.
Większość właścicieli sklepików, restauracji i punktów usługowych położonych poza główną ulicą nie liczy na cud. Zamknęli swoje biznesy na tyle dawno, że szyby zdążyły zmatowieć, a witryny pokryła gruba warstwa kurzu.
Disneyland
Kolejne nagranie ciszy i kadry pustki. Tym razem wieczornej – światła pojedynczych sklepów i czerń okien hoteli ponad nimi.
– Kiedy tam byłam kilka lat temu Lourdes przypominało Disnayland – mówi Gosia podczas pokazu gotowego filmu. – Teraz wygląda niczym miasto duchów.
Tak, 2020 rok to najgorszy czas i najlepszy czas, by tu przyjechać. Cisza jest najlepszą muzyką dla miejsca, do którego miałam przyjechać od urodzenia. Ale za tą ciszą milczy zwykła ludzka niepewność jutra…
Galeria
[FinalTilesGallery id=’74’]