Top
  >  inspiracje   >  Uzbekistan – Patrzeć i widzieć…

Bo patrzenia a widzenie to dwie różne sprawy. Również w podróży.

Dawno, dawno temu z koleżanką z Kanady pojechałam do Uzbekistanu. Na kilka dni zaopiekowali się nami szaleni ludzie z Fergany. Trafiłyśmy na nie najlepszy moment. Zaledwie kilka tygodni wcześniej stłumiono zamieszki w jednym z miast prowincji Fergana – Andijanie. W związku z tym na terenie Fergany wprowadzono ostrzejsze kontrole, a samą strefę wokół Andijanu otoczono wojskiem i zamknięto. Na moich znajomych to nie robiło jednak żadnego wrażenia. Oni mogli robić to, na co mieli ochotę. Bo chłopcy z jakiś powodów byli nietykalni. Ich wpływy kończyły się dopiero na poziomie „przemycić Kanadyjkę do Tadżykistanu”. Tutaj uzbeccy pogranicznicy okopali się na  stanowisku praworządności. Okazało się, że moi znajomi mogą przemycać, co im się żywnie podoba, poza dziewczyną z kanadyjskim paszportem!

Fabryka ikatów

Cóż robić? Dziewczyny muszą poznać uzbecką gościnność! Szczególnie, że przysłali je przyjaciele z Taszkientu. Więc chłopcy zajęli się nami bardzo sumiennie. Codziennie wozili nas w różne miejsca. Raz zabrali do wytwórni jedwabnych tkanin. Po latach snuję Karolinie Krzywickiej opowieść z uzbeckiej podróży. Ale to nie są historie, które interesują Karolinę. W końcu jest kustoszem w Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie. Więc jeśli mówię o Azji Centralnej, ona od razu pyta się o tradycyjne rękodzieło. Nas przykład ikaty z Uzbekistanu.
– Co to jest?
– To taka tkanina z rozmytym wzorem. Na pewno kojarzysz.
– Coś mi się przypomina… Kobiety nie szyją sobie z nich sukienek?
– Nie tylko sukienki. Z ikatów szyje się tam do dziś płaszcze, poduszki… Ikaty z Uzbekistanu podbiły świat. Co jakiś czas przypominają sobie o nich kreatorzy z największych domów mody i wykorzystują w swoich kolekcjach – tłumaczy Karolina. – Ale te z wybiegu nie mają w sobie uroku prawdziwych oryginalnych uzbeckich tkanin! Szczególnie daleko im do dawnych wyrobów z Buchary. Ale w Ferganie również powstawały piękne tkaniny – Karolina może mówić o nich godzinami, więc przytomnie przerywam, zanim się rozkręci.
– W jaki sposób je wyrabiali?
– To jest bardzo trudna technika. Jedwabną nić farbujesz przed tkaniem, w taki sposób, by po rozwinięciu na krosnach powstał wzór…

Coś kojarzę…

– Nasi znajomi zabrali nas do jakiejś tkalni, bo chcieli pokazać tradycyjne rękodzieło.
Na dowód odpaliłam komputer. Przeglądam uzbeckie zdjęcia, a na nich dzieci, dzieci, kolejne śmiejące się dzieci, sprzedawczyni z bazaru, znowu dzieci i… jest! Jedno zdjęcie z tkalni! Kobieta pracuje przy krosnach, a przed nią osnowa w charakterystyczne wzory. Wtedy widziałam tylko nieregularne motywy w zbyt żywych, jak na mój gust barwach. Ale gusta się zmieniają. Wiedzy też z czasem przybywa. Teraz na tym jednym jedynym zdjęciu WIDZĘ piękno. Szkoda, że wtedy zaledwie PATRZYŁAM…

post a comment