Nieziemska podróż
Ocknął się na jakimś odludziu. Szedł kamienistą drogą, która wiła się przez las. Szum drzew koił jego zmysły, podmuchy wiatru nie wywoływały kichania. Nozdrza, nareszcie wolne od kataru, wyłapywały subtelne zapachy kwiatów. Czego więcej potrzeba do szczęścia?
Kiedy tak cieszył się swoim losem, nagle niebo przysłoniła czarna burzowa chmura. Pedro poczuł delikatny niepokój, który przerodził się w paniczny strach. Drzewa, chmury, skały… Wszystko ożyło! I przybierało dziwne kształty – osła ze skrzydłami, koguta z rogami byka, lwa z głową psa… Wystarczy! Pedro dłużej nie podziwiał tych dziwów, bo ewidentnie źle im z oczu patrzyło. Rzucił się do ucieczki. A za nim pomknęły fantastyczne zwierzaki. Nie zawodziły, nie wyły, nie wydawały piekielnych wrzasków, lecz powtarzały jedno słowo: „alebrijes”. Pedro biegł, co sił w nogach, jednak z każdą chwilą chór powiększał się o nowe głosy, coraz wyraźniej czuł też oddech potworów na swoich plecach. Pedro nie miał wątpliwości, że jeśli go dorwą, to rozszarpią. Wiedział też, że prędzej czy później go dorwą.
Starzec o magicznych mocach
W pewnym momencie pojawił się jednak promyk nadziei. Na zakręcie Pedro zobaczył starca.
– Co tu robisz? – odezwał się mężczyzna, zanim Pedro zdarzył otworzyć usta. – Nie powinieneś tu być, jeszcze nie przyszła na ciebie pora…
– Chętnie by mnie tu nie było, gdybym tylko wiedział jak stąd wyjść! – odpowiedział Pedro.
– Na końcu tej drogi zobaczysz okno – odpowiada starzec. – Jeśli przez nie wyskoczysz, będziesz uratowany.
Rzeczywiście. Na końcu drogi Pedro ujrzał zawieszone w powietrzu okno. Wskoczył w nie, niczym kangur o głowie człowieka, akurat kiedy tygrys o głowie żyrafy zamierzał capnąć go za kark. Udało się! Pedro wrócił do siebie.
Pierwsze dzieło
– A co to jest? – pytali.
– Alebrijes.
I tak już zostało. Alebrijes trochę postały w domu, a kiedy się znudziły, Pedro wystawił ja na swoim stoisku na bazarze la Merced. Sprzedały się bardzo szybko. Więc zrobił nowe. Też się sprzedały. Pewnego dnia potworami nie z tego świata zainteresował się właściciel galerii w Cuernavaca i tak zaczęła się meksykańska i międzynarodowa kariera alebrijes.
Kinga
Aaaa, genialne, kocham takie opowieści !! dzięki!
Dorota Chojnowska
Miło mi, że lubisz je czytać:)))
Agnieszka Ilnicka
Super historia :)))
Dorota Chojnowska
🙂