Gwatemala – Maximon rządzi!
W Santiago Atitlan w Gwatemali kwitnie kult Maximona. Pielęgnują go lokalni szamani.
– Musisz zobaczyć Maximona – Mówi Pablo, mój znajomy z Panajachel nad jeziorem Atitlan.
W Gwatemali jest kilku nieoficjalnych świętych, ale Maximon jest specjalny.
– Jak specjalny?
– Zobaczysz, tylko poczekaj na przystani na lokalnego przewodnika!
Maximon nie ma bowiem świątyni. Mieszka w zwykłych domach. Dosłownie. Żeby do niego trafić, trzeba wiedzieć u kogo tym razem zagościł. A to wiedzą jedynie miejscowi.
Drewniany szaman
Następnego dnia mknęłam przez jezioro Atitlan wprost do Santiago. Z falą tłumu pasażerów wylałam się na pomost przystani. I jak wśród tych twarzy mam wyłowić tę jedną, która wie gdzie szukać Maximona?
– Puedo ayudarle?
– Wracam na ziemię z zamyślenia… Nie wierzę własnym oczom – to musi być autentyczny lokalny przewodnik! Ma bowiem na sobie charakterystyczny strój dla Santiago Atitlan.
– Chciałabym zobaczyć Maximona.
– Tego, bliższego czy dalszego?
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam!
– Jaka jest między nimi różnica?
– Ten bliższy jest dla turystów, więc się nie zmęczysz, żeby do niego podejść. A drugi jest prawdziwy.
Ruszyliśmy do prawdziwego.
Zmiana warty
Maximon w procesji Wielkanocnej, zawsze idzie kilka kroków przed zmartwychwstałym Chrystusem. Po czym Chrystus wraca dyskretnie do kościoła, a Maximon z pełną pompą odłącza się od tłumu i zostaje odprowadzony do nowego domu. W progu właściciel domu już nie może się doczekać, by pochwalić się wszem i wobec, jakie piękne gniazdko uwił Maximonowi. Wzdłuż ścian ustawił figury świętych o bladych licach i różowych policzkach z prawdziwymi włosami, w prawdziwych szatach, za które wierni wtykają pieniądze. W kącie, w szklanej trumnie leży Chrystus zdjęty z krzyża, również w otoczeniu monet i banknotów, nad nim wisi klatka ze sztucznym kanarkiem wygrywającym „Jingle bells”.
Obowiązki
Aranżacja wnętrza, to nie jedyne zadanie gospodarza. Musi on codziennie umyć Maximona, ubrać, zapalić cygaro, a wieczorem przebrać i zanieść do sypialni. Musi też zapewnić komfort pracy szamanom, którzy w imieniu Maximiona będą czynić rytuały. Maximon absorbuje tak bardzo, że właściciel posesji często rezygnuje z pracy!
Mroki dziejów
Nawet najstarsi indianie toczą spory, skad tak naprawdę wziął się Maximon. Jedna z opowieści pochodzi ze świętej księgi Popoh Vuh.
Zatem w jednej wiosce umarł szaman i nie pozostawił po sobie następcy. W tamtych czasach szaman nie tylko czytał intencje bogów. Byl on również przywódcą duchowym. Bez niego ludzie z wioski zaczęli bładzić. Im bardziej bładzili, tym rzewniejszy wznosili modły do bogów, by zesłali im wybawcę. W końcu zostali wysłuchani:
– Nie lękajcie się, wkrótce ześlemy wam nowego szamana.
Kilka dni później jeden z mieszkańców wioski poszedł do lasu, by sciąć drzewo. Gdy tylko jednak dotknął go siekierą, drzewo zaczęło jęczeć. Mężczyzna zrozumiał – to jest obiecany szaman. Zatem wyrzeźbił z tego drzewa postać Maximona i zaniósł do wioski.
Męczennik
Inna historia opowiada o potężnym szamanie, który był solą w oku hiszpańskich konkwistadorów. Postanowili zatem go zgładzić. Pewnej nocy zaciągnęli go do lasu, przywiązali do drzewa i zostawili na pastwę dzikich zwierząt. Mieszkańcy dopiero o poranku zauważyli znikniecie szamana. Pobiegli do lasu i w miejscu gdzie został przywiązany zobaczyli drewnianą figurę Maximona, którą otoczyli należnym kultem.
Wokół Maximona od samego rana krzątają się szamani. W świetle świec, niczym lekarze niosą pomoc potrzebującym. A tych ustawia się zawsze kolejka dłuższa niż do konfesjonału w pobliskim kościele. Normalna kolej rzeczy, gdy ksiądz tak skuteczny nie jest jak Maximon, i do tego broni drewnianej figurce wstępu za próg świątyni. Chociaż… W kościele w Santiago Atitlan na ołtarzu jest jego wizerunek. Kto chce, to go znajdzie, kto chce to się do niego pomodli, a jak nie, to pomodli się do jakiegoś anioła albo świętego…