Top
  >  Wielka Brytania   >  Postindustrialne atrakcje Birmingham
Panorama Birmingham na Selfridges

Industrialna architektura Birmingham inspiruje artystów. Przyglądając się jednej z wież ciśnieniowych Tolkien wymyślił świat Władcy Pierścieni. Wśród pofabrycznych zabudowań kręcone są obecnie sceny serialu Peaky Blinders. Ja też mam swoje ulubione miejsca. 

Kiedy między stateczne wiktoriańskie budynki rozlał się bomblowaty Selfridges, w Birmingham zawrzało. Jedni wyśpiewywali peany zachwytu, inni wzywali o pomstę do nieba. Ale tak tu już jest. Nowoczesność wdziera się między wiekowe kamienice, a szklane domy i konstrukcje odmładzają XIX-wieczne fabryki, czyli największe atrakcje Birmingham. Tu nikt nie boi się szokować awangardowym podejściem do przestrzeni. Zabytkowe zabudowania z czasów rewolucji przemysłowej stają się poligonem artystycznych wyzwań dla młodych twórców. Powstają tam galerie, restauracje i sklepy, a pomiędzy nimi wyrastają nowoczesne szklane bryły biurowców i centrów handlowych. To dzięki nim Birmingham stało się tak atrakcyjne dla turystów.

Panorama Birmingham na Selfridges

PRZEMYSŁOWA WENECJA

Birmingham swój złoty wiek zawdzięcza rewolucji przemysłowej. Wraz z odkryciem maszyny parowej i powstaniem pierwszych fabryk. Miasto w samym niemal środku Wielkiej Brytanii, na skrzyżowaniu wszelkich szlaków handlowych, stało się angielską ziemią obiecaną.
Jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać fabryki, domy robotnicze, a wszystko to oplotła misterna sieć kanał.w, którymi do fabryk transportowano niezbędne surowce. Do dziś zachowało się ok. 60 km tych dróg wodnych, czyli o 20 km więcej niż ma Wenecja. Odkąd kanały straciły swe pierwotne znaczenie, poruszają się po nich, niczym pływające domy, turystyczne barki. Można je wynająć na kilka dni i wyruszyć na niezwykłą przeprawę z Birmingham do Worcester.

Atrakcje Birmingham - back to backs

BACK TO BACKS

Rewolucję przemysłową świetnie pamiętają ceglane ściany dawnych fabryk, biur i fabrykanckich rezydencji. Na próżno jednak szukać starych robotniczych domów tzw. Back to Backs. Fabrykanci budowali je przy użyciu minimalnych kosztów, nikt przecież nie oczekiwał od nich wysokiego standardu. Miały dawać dach nad głową robotnikom, którzy przyjechali do Birmingham z zapadłych wsi, z domów o jeszcze gorszych warunkach mieszkaniowych. Od poł. XX w. Back to Backs były systematycznie wyburzane. Kiedy władze zdały sobie sprawę, że stanowią one ważną część dziejów miasta, okazało się, że przez absolutny przypadek i przeoczenie ostał się zaledwie jeden taki robotniczy segment przy 55- 63 Hurst Street.

WIZYTA U ROBOTNIKA

Sercem Back to Backs jest podwórko. Prowadzi do niego surowa brama wjazdowa. Wchodzę. Ledwie wchodzę w jej cień czuję wilgoć zmieszaną ze stęchlizną i czerwoną cegła. Tak, wehikuł czasu zaczyna działać. Jeszcze kilka kroków i przeniosę się w przeszłość. Po drugiej stronie tunelu czekają na mnie robotnicy z pierwszych lat industrializacji.
Ich obecność jest tak realna, jak pranie, które powiewa na wietrze w podwórzu. Kalesony, majty, dziecięce pieluchy a obok stoją wiadra, wózeczki dziecięce. We wspólnej podwórzowej kuchni na palenisku stoi wielka balia, tak jakby ktoś szykował wodę na wielką rodzinną kąpiel. Wspólna kuchnia, kilka wygódek – bo nie doprowadzono tu kanalizacji.
Przewodnik wprowadza mnie do pokojów. Każdy z nich urzadzono w stylu typowym dla kolejnych etapów industrializacji. W pierwszym jest przestronniej, bo ilość robotników przybywających do miasta nie była duża. W miarę jak rosło zaludnienie miasta, zmniejszały się rownież przestrzenie przewidziane na jedną osobę. Mieszkania wypełniały się kilkunastoosobowymi rodzinami. Czasem bywało również, że podnajmowano w nich same łóżka nowo przybyłym robotnikom.
W spartańskich warunkach średnia długość życia nie przekraczała 40 lat. Mimo to mieszkańcy niechętnie
wyprowadzali się stąd do nowoczesnych budynków. Brakowało im podwórkowych rozmów, wspólnego gotowania, prania, zabaw…

atrakcje Birmingham - Green man

TU RZĄDZI SZTUKA

Przy Digbeth Street jeszcze kilkadziesiąt lat temu prężnie pracowała fabryka custardu. Dzisiaj jej teren objęli we władanie artyści. W halach i magazynach rozgościły się galerie i pracownie. W budynkach administracyjnych wynajmują pomieszczenia agencje reklamy. Artyści oswoili surową fabryczną przestrzeń oryginalnymi detalami. Po jednej ze ścian naprzeciw kawiarni Factory Kitchen „wspina” się żelazny smok. Gdzie indziej kolorowe balkony w kształcie elips ożywiają obdrapany fabryczny mur. Ale najsłynniejszym dziełem w Custard Factory jest Green Man. Pomnik, uformowany z prawdziwego drzewa, niczym atlas podpiera ścianę nowoczesnego wieżowca. Ponadczasowy symbol siły, witalności, szybko stał się symbolem Birmingham. 

DESIGN

Jewellery Quater to mekka dla poszukiwaczy niebanalnej biżuterii. W jej uliczkach swoje studia mają najwybitniejsi twórcy pierścionków, naszyjników, kolczyków… Teraz są to przede wszystkim małe autorskie galerie i warsztaty. Niegdyś biżuterię wytwarzało się tu, jak przystało na Birmingham, na skalę przemysłową. Jedna z najznamienitszych fabryk tej branży – Smith & Pepper (75-79 Vyse Street) rozpoczęła działalność w 1899 r. Kolejno zakładem kierowały trzy pokolenia rodziny Smith. Choć produkowana tu biżuteria cieszyła się światową renomą, nie inwestowano w nowe maszyny. Ostatni właściciele pewnego dnia w 1981 r. po zakończeniu pracy, zamknęli za sobą drzwi fabryki, a klucz przekazali miastu. W środku pozostawili wszystko tak jak stało, począwszy od maszyn, wzorników, po brudne szklanki, puszki z cukrem, słoiki z dżemem. Wkrótce fabrykę znowu otwarto, tym razem jako muzeum. Dawni właściciele nigdy go nie odwiedzili.

atrakcje birmingham - bullring

ZŁAP BYKA ZA ROGI

Na Bull Ring panowała prawdziwa demokracja. Spotykali się tu robotnicy, fabrykanci, kupcy i wszyscy inni, których los rzucił do Birmingham. Z tą samą chęcią szybkiego wzbogacenia obstawiali kolejne walki byków. Tu los nie faworyzował lepiej urodzonych. Każdy miał taką samą szansę stracić, jak i wygrać. Czy odwiedzał tę ówczesną atrakcję Birmingham J.R. Tolkien? Z całą pewnością! Jeden z najsłynniejszych obywateli miasta zapewne często odwiedzał okolice Bull Ring. Wtedy jednak był to główny bazar miasta. Dziś w miejscu kramów wyrosło jedno z największych centrów handlowych Wielkiej Brytanii. Należy do niego również i Selfridges.
Do „sportowej” przeszłości nawiązuje pomnik radosnego byczka przed jednym z wejść. Łapię go za rogi, może przyniesie mi szczęście. Kolejka chętnych sugeruje, że zwierzak skutecznie odpędza znad głowy ciemne chmury. 

WŁADCA PIERŚCIENI

Najwyższe atrakcje Birmingham mają postać wież. Pierwsza z nich – Perrott’s Folly (Waterworks Rd) – zainspirowała J.R. Tolkiena do napisania drugiej części Władcy Pierścieni.
Drugą, o nazwie Rotunda, zaprojektowano w latach 50. z przeznaczeniem na biura. Jednak w tej funkcji się nie sprawdziła. Kiedy po generalnym remoncie nowy inwestor urządził w niej mieszkania, wszystkie sprzedały się w kilka minut!
Jak się mieszka w takim mieszkanku z oknami od podłogi po sufit? Genialnie. Szczególnie wieczorem, kiedy gasiłam światło, siadałam w fotelu i niczym na tarasie bez żadnych ograniczeń oglądałam światła ponad dachami Birmingham. W Rotundzie bowiem na kilku piętrach urządzono designerski hotel Staying Cool.  Polecam to miejsce, choćby na jedną noc.

atrakcje birmingam - pomnik fontu baskerville

NARODZINY CZCIONKI

Birmingham odcisnęło swoje piętno na literaturze nie tylko za sprawą J.R. Tolkiena. Na placu Centenary widzę kolejną atrakcję Birmingham – niepozorny pomnik czcionki Baskerville. Za pomnikiem zaś wznosi się dom, w którym przez długie lata mieszkał i pracował jej twórca – wybitny drukarz James Baskerville. Jego imię swoją międzynarodową sławę zawdzięcza przede wszystkim Arturowi Conan Doyle’owi oraz potwornemu psu, ale trzeba przyznać – tym fontem wydrukowano znacznie więcej historii – prawdziwych i zmyślonych. Na przykład? Scenariusz serialu Peaky Blinders.

Czy wiesz że…

Jedno z najlepiej zachowanych miast na świecie epoki industrialnej to… Żyrardów!

 

post a comment