Top
  >  Gruzja   >  Najlepsza herbata gruzińska – gdzie jej skosztujesz?

Park dendrologiczny wokół zamku Eristavi w Gurii stanowi niezwykle cenną kolekcję drzew z całego świata. Podziwiam sekwoję, platany… Ale największy skarb, niczym perła w koronie drzew wyrósł nieco dalej. Niespiesznie, rozkoszując się błogim cieniem zmierzam w kierunku kamiennego muru, za którym znajduje się twierdza i prywatny ogród książąt Eristavi.
– To tu – przewodniczka wskazuje miejsce pod murem zaraz po prawej stronie od wejścia. – W tym miejscu Miaha Eristavi zasadził pierwszą w Gruzji sadzonkę herbaty. Wydarzyło się to około 1846 roku.

Skąd się wzięła herbata w Gruzji?

Jak wieść gminna niesie przemycił ją w ramach pamiątki z wycieczki objazdowej po Chinach. Jak widać Chińczycy nie wyciągnęli wniosków z historii o przemycie jedwabników. Podobnie bowiem jak z jedwabnikami ich wywóz z Cesarstwa był surowo zakazany. Miha Eristavi tak jednak zakochał się w aromatycznym napoju, że postanowił zaryzykować. Ukrył kilka ziarenek we wnętrzu bambusowej tyczki i… Udało się! Sadzonki zasadził w swoim ogrodzie i już w 1847 roku z pierwszych liści zrobił pierwszą czarną herbatę gruzińską, którą zaprezentował na wystawie w Petersburgu. Jego produkt zajął pierwsze miejsce.

Pierwsza plantacja herbaty gruzińskiej

Okazało się, że klimat Gurii doskonale nadaje się pod uprawę herbaty. Rześkie noce i chłodne zimy spowalniają wzrost krzewów herbaty jednocześnie nadając jej aromatowi nutę słodyczy. Natomiast wilgotne i upalne lata zapewniają optymalne warunki do wzrostu listków. Nic dziwnego, że herbata gruzińska z ogrodu Mihy Eristavi wygrywała wszystkie konkursy, ale dopiero pod koniec XIX wieku te zwycięstwa postanowiono przekuć na masową skalę.
W 1892 roku kupiec Konsantin Popov kupuje plantację i zatrudnia niejakiego Lao Jin Jao, by nią kierował. Król Herbaty, jak go wkrótce nazwano, wykorzystując swą wiedzę zaczyna rozwijać produkcję, tworząc coraz lepsze coraz lepszej jakości liście zarówno zielonej, jak i czarnej herbaty gruzińskiej. Jego największym sukcesem był złoty medal na wystawie światowej w Paryżu w 1900 roku.

Pod sowieckim butem

Co prawda pierwsza plantacja Lao Jin Jao powstała w Adżarii, ale to w Gurii powstało ich najwięcej i największa powierzchnia oddana została pod uprawę herbaty. Rozwoju plantacji nie przerwał wybuch rewolucji październikowej. Lao Jin Jao dostał propozycję pozostania w Gruzji i pracy dla dobra państwa sowieckiego. Chińczyk ją przyjął. Kolejnym krokiem było otwarcie Instytutu Herbaty w Anaseuli w 1935 roku, gdzie prowadzono badania, tworzono nowe gatunki i krzyżówki. Instytut prężnie działał aż do upadku związku radzieckiego i miał na swoim koncie wiele sukcesów. Tylko co z tego, skoro wkrótce władze postanowiły za wszelką cenę zwiększać produkcję kosztem jakości.

Herbata gruzińska dla każdego

Według sowieckiej doktryny, herbata miała uprzyjemniać życie ludu pracującego. A ludu było tam zawsze „mnogo”, stąd i zapotrzebowanie było gigantyczne. Do II Wojny Światowej produkcję krajową uzupełniano importem z Chin. Dlatego ta, produkowana w Gruzji wciąż trzymała wysoką jakość. W pewnym momencie jednak Państwo Środka podniosło znacznie ceny. Trzeba było zatem całkowicie przejść na produkcję rodzimą. Wtedy narodziły się pomysły racjonalizatorskie, które na wiele dziesiątków lat zepsuły opinię o herbacie gruzińskiej.

Zepsucie herbaty gruzińskiej

Herbaciane pola sióstr Zhgenti niczym dywan rozciągają się na wzgórzach nieopodal Ozurgeti. Krzaczki mierzą niewiele ponad 20 cm wysokości. Przysiadamy przy jednym z nich. Lena Zhgenti bierze do ręki gałązkę.
– Listki zbieramy ręcznie. Z najmłodszego na gałązce robimy najwyższe gatunkowo herbaty, nieco tańsze – z dwóch, natomiast najtańsze z trzech.
– A co z pozostałymi?
– Zostają na krzaczku, później część gałązek obcinamy i wysypujemy jako nawóz na plantacji.
W czasach radzieckich na herbaciane pola wjeżdżały kombajny, które cięły listki wraz z gałązkami. Niczego nie marnowano ani liści ani… gałęzi, bowiem sprasowywano je w kostki wielkości cegły. Dzięki temu produkcja w swoim szczycie „wydajności” w 1985 roku osiągnęła 152 000 ton. Dziś produkcja herbaty gruzińskiej oscyluje wokół 1800 ton.

Najgorsza herbata świata

Smak „herbacianej cegły” poznałam w Dagestanie. Piętrzyły się ustawione w formie murów wzdłuż ścian obskurnych sklepów. Moja gospodyni zawsze miała kilka w spiżarni. Gotowała na nich „tradycyjną” zupę.
– Najpierw trzeba rozdzielić na parze gałązki. Następnie kilka z nich ugotować.
Za chwilę kobieta stawia przede mną talerz z brunatną cieczą.
– Dodaj mleka, masła i soli – instruuje. – A następnie wrzuć chleb i wrzuć.
Zrobiłam jak powiedziała. Gałęzie smakowały przede wszystkim ziemią. Herbaciany brykiet ZSRR masowo eksportowało do Mongolii

Butikowa plantacja sióstr Zhgenti

Nie wiem skąd płynie do Dagestanu herbaciany brykiet. Raczej nie z Gruzji, bo tu produkcja zamarła zaraz po upadku związku sowieckiego, kiedy dawne republiki pogrążyły się w chaosie. Gruzińskie kołchozy i Sowchozy produkujące herbatę straciły starych sprawdzonych odbiorców, a na zdobycie nowych rynków nie miały szans wobec ostrej konkurencji w postaci herbat produkowanych chociażby w Chinach, Indiach, czy na Sri Lance.
– Gruzińscy gospodarze opuścili swoje pola. Przestali je uprawiać, a drzewka herbaty zarosły chwastami. Nasi rodzice jako nieliczni doglądali swoje pole i przekazali nam swoją wiedzę na temat uprawy – wspomina Lana Zhgenti.

Nie potrafili jednak sprzedać swoich plonów. Ostatecznie wyjechali za chlebem do Niemiec. Tam wychowała się Lana. Życie płynęło im dostatnio i spokojnie, mimo to w duszy Lany i jej siostry pozostała tęsknota z Gurią. Kilka lat temu postanowiły wrócić w rodzinne strony, by rozpocząć produkcję wysokojakościowych herbat gruzińskich na rodzinnym polu. To był strzał w dziesiątkę. Swoje białe, czarne i zielone herbaty wysyłają głównie do Niemiec. Już po pierwszym sezonie zyski pozwoliły im na powiększenie plantacji oraz budowę gospodarstwa agroturystycznego w którym organizują degustacje, warsztaty i uczą zbierać herbatę.
– W przyszłym roku rozpoczniemy również produkcję kosmetyków na bazie herbaty.

Wytwórnia herbaty i otki w Anaseuli

Socrealistyczny budynek Instytutu Herbaty w Anaseuli niczym wehikuł czasu, przenosi mnie do lat trzydziestych ubiegłego wieku. Czas mocno okopał się tu w obdrapanych ścianach między archaicznymi meblami i maszynami. Dobrze mu tu. Nie musi iść, nie musi biec. Stoi sobie, raz w gabinecie, raz w suszarni, albo w laboratorium i bacznie pilnuje, by nic się nie zmieniło. Łącznie z właścicielami. Bo również i oni pracowali tu za czasów ZSRR. Oddech czasu czuję na swoim ramieniu, gdy właścicielka zaprasza mnie do sali laboratoryjnej na degustację herbaty z otaczajacej to miejsce plantacji. Niczym czarodziejka w poszczerbionych filiżankach miesza napary i rozlewa do kolejnych poszczerbionych filiżanek. Tak, czas stoi. To co piję ma smak złotego wieku, albo jeszcze lepszy…
Dzisiejsi właściciele wnieśli jednak odrobinę ducha nowoczesności w postaci lśniącej nowością destylarni otki, czyli śliwowicy. Jest równie wyborna co tutejsza herbata.

Wytwórnia herbaty Georgian Flavour

Mikheil Tsintsadze, właściel Georgian Flavour Tea należy do grona pionierów wśród prywatnych butikowych wytwórni herbaty gruzińskiej. On mówi po Rosyjsku, jego córka płynnie po angielsku. W zależności od potrzeby z zapałem tłumaczą zawiłości drogi od świeżego listka do naparu. Oglądam maszyny, które pamiętają czasy ZSRR. Następnie przechodzimy do ogródka, gdzie w altance już na mnie zaparzone w imbryczkach gotowe do degustacji napary. Oprócz zielonej, czarnej i czerwonej herbaty kupisz tu herbatę w suszonych mandarynkach i cytrynach oraz susz z liści jeżyn.

Zielone złoto Gurii

Komuniści znani ze swej ciężkiej ręki do zabytków, szczególnie mocne piętno swego panowania odcisnęli w Gurii. Niszczyli wszystko, co miało jakikolwiek związek z przeszłością. Nie ostał się tu praktycznie żaden monastyr, a jeśli jakiś kościół, to tylko przez przypadek. Pałace również nie przetrwały próby czasu. Na domiar złego dla dzisiejszej turystyki, Guryjczycy nie budowali wież rodowych, które dziś może stanowiłyby jakikolwiek magnes dla koneserów zabytków. Kiedy zatem Gruzja wybiła się na niepodległość i otworzyła na turystów, ci wartkim strumieniem napływają do Kachetii, Tuszetii, Chewsuretii czy Imereti, ale Gurię omijają szerokim łukiem. Nieświadomi, że tu znajduje się olbrzymi skarb w postaci wybornej herbaty gruzińskiej!

Informacje praktyczne

wytwórnie herbaty gruzińskiej

Plantacja Sióstr Zghenti
+995 577 61 86 96, plantaciatea@gmail.com

Tea Georgian flavor – Lanchkhuti
+995 593 20 65 65, georgian.flavour@gmail.com

Wytwórnia Herbaty i Otki ANASEULI
+995 599 01 50 40, anaseuliotka@gmail.com

Materiał powstał po wyjeździe studyjnym do Gurii w ramach projektu #GuriaCelebrateLife, współfinansowanego w ramach polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

post a comment