Rosjanie mają prawdziwego „hopla” na punkcie misiów. Również pluszowych misiów. Niektóre osiągają zawrotne sumy.
Amerykanie 25 listopada świętują dzień Teddy Bear, czyli pluszowego misia. Ale to nie dzięki nim, a Rosjanom, zabawka wybiła się sklepów z zabawkami do galerii szacownych kolekcjonerów artystycznych, pluszowych misiów.
Same cuda
Nie liczę, które okrążenie robię już w Suzdalu. Miasteczko jest malownicze, drewniane, ale małe. Zatem Idę mostkami, przez zarośniętą rzeczkę, wokół mnie trawy a nad nimi wystają kopuły niewielkich cerkwi. Ich przetrwanie rewolucyjnej pożogi stanowi jeden z cudów tej okolicy. Kolejnym jest przetrwanie drewnianej struktury samego Suzdalu. Jest końcówka XIX wieku. W cudowny sposób kwitnące kupieckie miasto nagle wymiera. W ciągu kilku lat liczba jego mieszkańców zmniejsza się o jedną czwartą, a potem jest już tylko gorzej. Zaraza? Nie. Po zarazie mieszkańcy ze wzmożoną siłą godną prawdziwego niedźwiedzia, zaczęliby się rozmnażać i Suzdal znowu wróciłby do swojej dawnej potęgi. Ale Suzdal nigdy do niej nie wrócił. Jego mieszkańcy od razu zorientowali się, że czas Suzdala przeminął i przenieśli się do miast położonych przy żelaznej drodze. Bo to właśnie fakt, że linia kolejowa ominęła Suzdal szerokim łukiem, wyludnił miasto na wieki. Nic nie burzono, ale nic nie dobudowano. Nawet Rewolucja wzgardziła tym miejscem. Dopiero w latach 70-tych partyjni oficjele zauważyli, że oto mają przed sobą żywy skansen. I tak Suzdal stał się miastem-skansenem. Przyjeżdżają tu na weekendy mieszkańcy Moskwy, by pooddychać przeszłością, skosztować miedouchy, a czasem nawet się nią upić i obejrzeć kolekcję artystycznych misiów.
Niedźwiedź narodów
Rosjanie niedźwiedzie mają we krwi! Najpierw pod postacią pluszowego „miszki”, tulą do snu, a potem rosną i rosną do rozmiarów króla lasu. Są jednak dusze, w których ten pluszowy miś się zasiedzi. Wówczas to zamiast do lasu albo do ZOO idą do galerii Miszek Teddy. Jeśli jeszcze ta dusza ma duże pieniądze, to kupuje zabawkę o zawrotnej cenie. Tak naprawdę bowiem, w tej dziedzinie sztuki górna granica nie istnieje…
Kolekcjoner
Przed chwilą ściągnął mnie z ulicy. Najzwyczajniej w świecie wpadłam mu w oko, jak każde dziewczę, które w tłum lasencji w mini spódniczkach i na szpilkach, wparowałoby w fioletowych szarawarach i różowym turbanie na głowie. Zatem pan Katanski zwrócił na mnie uwagę. Zaprosił, poczęstował kawą, a teraz podaje mi niebieskiego misia z aplikacjami na brzuszku.
– Zawsze zwracam uwagę na to, w jakiej technice wykonano zabawkę – wyjaśnia. – Są artyści wyspecjalizowani w misiach z aplikacjami, inni wykorzystują koronki, tiule albo jedwabne tkaniny.
Bardzo ważna jest też kolorystyka i stylizacja. Bo miś, jak każde dzieło, powinien mieć jakiś temat przewodni. Na przykład „pory roku”, albo „prezydent Roosvelt”, a jeśli taki miś wchodzi w skład serii „poczet prezydentów USA” jego cena idzie jeszcze bardziej do góry. Oczywiście, o ile artysta umiejętnie wykorzystał charakterystyczne cechy i atrybuty poszczególnych postaci.
Samo sedno
– Ale najważniejsze jest to coś… To coś, co sprawia, że misia chce się przytulić do serca – rozmarza się Katanski. – Ale żeby to odnaleźć potrzeby jest spokój. Dlatego to własnie tu otworzyłem swoją galerię a nie w Moskwie. Bo spokój Suzdala udziela się moim klientom. Mają czas i nastrój, by kontemplować miszki.
– Czy artyści, którzy robią artystyczne misie, robią też artystyczne lalki?
– Nie. Misie nie wychodzą twórcom artystycznych lalek. Bo lalka jest piękna, ale zimna. Tak samo wykonane przez nich miszki też są piękne, ale oczy mają zimne jak sople lodu!
Katanski Art Gallery