Poczuj magię nie z tego świata!
Poczuj magię nie z tego świata!
Meksyk zafascynował mnie swoją niezwykłą różnorodnością. Jego kulturę możesz porównać do niezwykle kolorowej tkaniny, jakich pełno na meksykańskich bazarach, gdzie na osnowie indiańskiej płynie nić wątku już chrześcijańskiego, nie całkiem europejskiego ani katolickiego. Widziałam to niemal na każdym kroku. W kościołach czujesz kopal – święte kadzidło azteckie, szamani podczas rytuałów powtarzają imiona katolickich świętych.
Kraj powstał na ruinach imperium Azteków. Choć praktycznie wybito ich do nogi, swój ślad pozostawili w nazwach miejscowości, zwyczajach, potrawach. Poszukaj ich, posmakuj, zachwyć się i.. spotkaj się z duchami!
Przez trzy miesiące jeździłam z miejsca na miejsce. Odwiedziłam Ciudad de Mexico, przez Pueblę, Cuetzalan, Catemaco, Campeche, półwysep Jukatan, następnie kilka dni spędziłam w Belize, Gwatemali i wjechałam z powrotem do Meksyku w okolicach Palenque. Kolejne miejsca na mojej trasie to m.in. San Christobal de las Casas, San Juan Chamula, Zinacantan, Oxaca, San Jose del Pacifico i z powrotem miasto Meksyk.
Skąd miałam tyle czasu? Bo wyrzucono mnie z pracy. Proste 🙂 O wyjeździe zadecydowałam w chwili otrzymania wymówienia. Mój tok myślenia był następujący: pracy nie znajduje się z dnia na dzień. Po co przez najbliższe miesiące się stresować i przejadać oszczędności w Warszawie, skoro mogę je przejadać w Meksyku.
Z perspektywy czasu wiem, że to był doskonały pomysł. Podczas podróży nie miałam chwili czasu na stresowanie się bezrobociem. Spotkałam wspaniałych ludzi, przeżyłam niesamowite przygody, dotknęłam magii, kultury i sztuki Meksyku. A po powrocie? Znalazłam nową pracę.
Trudno wymienić najciekawsze miejsca w Meksyku, bo ich lista musiałaby być gigantycznie długa. Musisz zobaczyć piramidy, bo choć ich forma jest prosta, za każdym razem zachwycały mnie swoją architekturą, zdobieniami i charakterkiem. Żeby ją zatem skrócić i by nie zawierała banalnych sugestii, które znajdziesz w każdym przewodniku, postanowiłam podrzucić Ci kilka „smaczków” w postaci ciekawych miejsc spoza turystycznych szlaków.
Tu znajduje się największa na świecie piramida pod względem objętości. Wygląda jak potężna góra na której szczycie znajduje się kościół wzniesiony przez konkwistadorów.
Miasto słynie z ulicy artystów. mało kto jednak wie, że znajduje się tu również najmniejszy wulkan świata. Możesz nawet zejść po schodkach do jego wnętrza.
Malowniczo położone miasteczko na wysokości 2300 m n.p.m. W porze deszczowej słynie z… grzybków psychodelicznych.
Miasteczko wygląda niepozornie. Warto tu jednak przyjechać, by zobaczyć flamingi i salinas – czyli rozległe poldery wypełnione różową solą.
Tak nazywa się aztecka łaźnia parowa. Swoim kształtem przypomina igloo. Tu kapłani otwierali swoje głowy na głosy bogów, a dziś robią to szamani. Temazcale stały się atrakcją turystyczną, ale również miejscem obrzędów New Age. Odwiedziłam kilka z nich. Najbardziej niezwykły to temazcal u don Gabryela nieopodal Tulum.
Jukatan słynie z cenotów – czyli naturalnych studni wodnych wydrążonych w skale wapiennej. Majowie wiezyli, że tam znajduje się inframundo, czyli świat podziemny zamieszkały przez bogów. Nie sposób ich zliczyć. W największych i najłatwiej dostępnych stworzono kąpieliska czy aquaparki. Aby jednak poczuć ich pierwotną magię polecam wycieczkę do trzech cenotów w Cuzama pod Meridą.
Jedno z PUEBLOS MAGICOS, czyli elitarnego grona najpiękniejszych meksykańskich miast. Na ulicach częściej usłyszysz niż hiszpański usłyszysz Nahuatl, czyli język Azteków. Co tydzień na zocalo zobaczysz pokaz Voladores. Warto zatrzymać się tu na kilka dni, szczególnie w hotelu Taselotzin prowadzonym przez lokalną grupę indiańskich kobiet.
Miasto zamieszkałe przez Chamulów. Indianie wprowadzili tu swoistą autonomię. Mają własną, obywatelską policję i kościół, z którego wypędzili księży. W jego wnętrzu obecnie sprawują obrzędy curanderos i szamani.
Szlak majańskich miast na Jukatanie. Są niezwykle malownicze – ich białe piramidy toną w soczystej zieleni lasu, a dochodzisz do nich po czerwonej jak krew ziemi.
Nie znam kuchni, która w oryginale tak bardzo odbiega od tego, co w Polsce nazywamy „kuchnią meksykańską”. Tak na prawdę, żaden produkt, którego używamy do tworzenia tortilli, quesadilli się nie zgadza z tym, co jedzą Meksykanie. Zacznijmy od kukurydzy. W Polsce ma kolor żółty, podczas gdy tam jest biała, czerwona, czarna. Tortillas robi się z mąki kukurydzianej, u nas z pszennej. Fasolka tam, jest czarna, a u nas czerwona, zaś awokado u nas twarde, tam ma konsystencję śmietany.
Salsa verde i salsa roja: pikantne sosy czerwony i zielony. Meksykanie dodają je do wszystkiego.
Tortillas placki z mąki kukurydzianej. Są dla Meksykanów tym, czym dla nas chleb powszedni.
Tacos al pastor czyli tortillas z kolendrą, mięsem, awokado, skropione sokiem z limonki. Najlepsze jadłam w barze przy corridzie w Ciudad de Mexico.
Guacamole podstawę stanowi awokado, które w Meksyku jest żółte jak żółtko i rozsmarowuje się jak śmietana. dodaje się do niego odrobinę pomidora, cebuli, chili i skrapia sokiem z limonki.
Chapulines smażone koniki polne. Smakują całkiem nieźle, warto przynajmniej raz spróbować. Uważaj jedynie na odnóża!dstawę stanowi awokado, które w Meksyku jest żółte jak żółtko i rozsmarowuje się jak śmietana. dodaje się do niego odrobinę pomidora, cebuli, chili i skrapia sokiem z limonki.
Pulque lekko sfermentowany napój z soku agawy. Najlepsze pulque piłam w pulquerii w Xochimilco w DF.
Meksyk nie należy do miejsc najbezpieczniejszych. Ze względu na krwawą wojnę karteli narkotykowych miedzy sobą i państwem, liczba przestępstw jest ogromna. Dlatego, jeśli zamierzasz podróżować poza szlakiem, pytaj się miejscowych, jak wygląda sytuacja w konkretnych miejscach. Miejscowości turystyczne są dość bezpieczne. Należy jednaK uważać na kieszonkowców.
Magia! Tę spotkasz na każdym kroku. Dosłownie – w postaci szamanów, sklepów z magicznymi przedmiotami, ołtarzami na bezdrożach, duchami czy statuami Santa Muerte. Ale jest też magia związana z niewyobrażalnym pięknem cenotów i innych cudów natury. Jest też metafizyka, którą odkryjesz wspinając się na piramidy, czy wchodząc do kościołów.
Dochodząca zewsząd muzyka, zapachy, smaki i widoki sprawiają, że ani przez chwilę się nie nudzisz. Cały czas czujesz, że żyjesz!
Słynie z nich miasteczko Valladolid. Jeśli wybierasz się na własną rękę do Chichen itza, to najprawdopodobniej zatrzymasz się właśnie w Valladolid. Zarezerwuj sobie kilka godzin na spacer po warsztatach szewców, zobacz jak szyją buty. Gwarantuję ci, że kupisz sobie kilka par. Polecam sandały na podeszwach z opony.
Na Jukatanie hamak to podstawa. Widziałam mieszkania, gdzie na całe umeblowanie składał się hamak i telewizor. Wyróżnia się dwa podstawowe sploty – Oxateno i Yucateco. polecam ten drugi.
Pierwsze alebrijes wyszły ze snu. W powstaniu figurek fantastycznie kolorowych zwierzątek maczały palce siły nie z tego świata!
Chichen Itza warto odwiedzić nie tylko ze względu na piramidy, lecz przede wszystkim na rzeźbiarzy. Swoje stoiska mają wzdłuż drogi do ruin. Większość z nich to produkcja dla turystów, ale znajdziesz wśród nich prawdziwe perełki.
13 kwietnia 2022