Słowacja – Jesteśmy pingwinami, czyli nasze kilka minut w kriokomorze
Jeśli w AquaCity Poprad zjeżdżalnie podniosą temperaturę. Zawsze można się schłodzić. Do -120st. C. W kriokomorze… – Po co to robimy? – pyta Dorota.
– Trzeba pokonywać swoje lęki – odpowiada Samanta
– Wszystkim, którzy pierwszy raz idą do kriokomory wzrasta z nerwów ciśnienie – dodaje lekarz, mierząc nam ciśnienie. I miał rację. Nie wzrosło. Skoczyło.
No cóż. Klamka zapadła. W krótkich spodenkach, koszulce bez rękawków, w seksownych skarpetach, jeszcze bardziej ponętnych drewniakach, rękawiczkach (bo przecież będzie zimno) i w opasce (a nie czapce, bo przecież nie będzie wiało) weszłyśmy do środka. No i luzik. 30 sekund w temperaturze -60 C minęło jak z bicza strzelił. Ale trzy minuty w -120 C trochę nas zmroziły. Na szczęście dreptałyśmy jak pingwiny. I teraz wiemy jak przetrwać choćby na Antarktydzie i to w t-shirtach!
Dorota i Samanta w AQUACITY Poprad
Samanta przed wejściem do kriokomory |
A to ja w tym samym momencie życie. Nie jest różowo. |
Szkolenie przed wejściem |
To tylko wygląda groźnie. Tak na prawdę pani była przemiła! |
Tumany zimna i my… |
0